13 grudzień 2011 - pechowy dzień. Na chwilę przed wyjazdem wywaliło nam w aucie tylną szybę, po prostu, wybuchła elektryka... szybka zamiana aut i pędzenie na złamanie karku, aby zdążyć na ogłoszenie, kto dostał kwalifikację a kto nie.
Dostaliśmy... Ja oczywiście prawie zeszłam na zawał jak przystało na rasową panikarę i fatalistkę.
A jak ... :)
Od tego dnia wiedzieliśmy, że musimy po prostu czekać na telefon... Ile??? Tego nie wiedzieli nawet najstarsi górale... Po raz kolejny wróciliśmy więc do domu i do naszego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)