Na kursie, na spokojnie każda z rodzin mogła z psychologami ustalić konkretną datę wizyty. Na tym etapie mieszkanie nie było w żaden sposób dostosowane do obecności dziecka. Pewnie niektórzy mieli już zrobione pokoiki, ale nie my ...
dobrze, że choć posprzątaliśmy :)
W potencjalnym pokoiku dziecka była jeszcze nasza sypialnia.
Poopowiadaliśmy więc tylko tyle, że tu będzie pokój Malca i skwitowaliśmy, ze przecież nie będziemy jej już oddawać i się gnieździć w salonie jak dziecka jeszcze nie mamy :)
Kupiłam ciasto, zrobiliśmy kawę i usiedliśmy do pogaduszek.
Na spotkaniu obecny był psycholog z kursu oraz całkiem nowy, który pewnie miał na Nas spojrzeć świeższym okiem :). Rozmowa była luźna, rozmawialiśmy o hobby, o naszym związku, rodzinach, życiorysach i po jakiejś godzince na spotkanie przybyły nasze rodziny referencyjne w postaci naszych przyjaciół ... Państwa K i Państwa G.
Pan z rodziny G. widząc ciasto na stole i ubrudzone już talerze podszedł i zapytał:
" - Czyj to talerz? ", na co mój Mąż odpowiedział " - Mój! " a Pan G: " - Dobrze, bo po Rzepie bym nie zjadł! " :) ( info dla niewtajemniczonych - Rzepa to ja :) )
Już się chyba nie dziwicie, że tak jak już wcześniej wspominałam, przez chwilę nie byliśmy pewni, czy oby na pewno wybraliśmy dobre rodziny referencyjne :) ???
Wyrzucili Nas na godzinny spacer na około domu... nie powiem... dziwnie było wiedzieć, że gdzieś tam toczy się konkretna rozmowa o Nas, która będzie miała bardzo duży wpływ na naszą przyszłość.
Jak wróciliśmy, atmosfera całe szczęście nadal należała do lekkich :)
Z przyjaciół udało Nam się wyciągnąć tylko szczątkowe informacje co o Nas tam psychologom nagadali. O mnie podobno, że jestem władcza ... Bezsens, skąd oni to wzięli :P ?
Po co Ośrodek chce poznać rodziny referencyjne?
Wydaje Nam się, że po to, aby poznać ludzi których wybieramy na Przyjaciół, bo pewnie psychologom to o Nas coś mówi. Ludzie na około Nas mają na Nas wpływ, kształtują Nas i myślę, że to jakimi ludźmi się otaczamy, też o Nas w jakichś sposób świadczy.
Rzepa, ja bym po Tobie zjadła ;)
OdpowiedzUsuń(A.)
Dzięki :)
OdpowiedzUsuń...ja nieraz jadłam po tobie i nic mi nie jest..chyba:)))
OdpowiedzUsuńmrzepcz
Chyba ... :)
OdpowiedzUsuń...no i przeczytałam i czytać dalej będę :) Dzięki za szczerość, to niezwykła odwaga pisać tak otwarcie o wszystkich swoich obawach i lękach. A przecież każdy je ma, tylko nie każdy potrafi się do nich przyznać. Spłakałam się czytając. Pzdr
OdpowiedzUsuń