Przyjaciel mojego Męża, zanim zaczęliśmy posiadać swojego Potomka, wyjawił Mu podczas męskiego, zakrapianego spotkania - teorię Rodzicielstwa, którą gdzieś kiedyś wyczytał, a która zapadła mu w pamięci...
Chciałabym zaznaczyć, iż Ów Przyjaciel jest wg. mnie Ojcem bardzo dobrym i dbającym o swoje dzieci. A propos... pozdrawiam Cię Przyjacielu G. - wiem, że czasem czytasz :P
Ale wróćmy do tytułowej teorii: " - Za posiadaniem dzieci przemawia 51% a przeciw 49% . Ten 1% sprawia, że pomimo tego, że chwilami masz dość własnego dziecka - nie zabijasz Go" :)
Moje dziecko od paru dni pracuje na 49%. Coś przerażającego. Zachowuje się jakby się uwstecznił we wszystkim, czego Go nauczyliśmy. Mam na myśli głównie samodzielne jedzenie. Dziś przy kanapkach z dżemem miał uwalone ręce, rękawy i całą twarz łącznie z oczami. O stole i podłodze nawet nie będę pisała.
A jeszcze dwa tygodnie temu roztkliwiałam się jak to pięknie je...
Moja Mama ma jednak rację - Mężem i dziećmi się nie pochwalisz!!!
Aktualnie Czarodziej zamiast jeść, bawi się tym jedzeniem a mnie strzela... Kalafior ostatnio ubarwił całą moją podłogę i meble.
W dodatku Czarodziej udaje, że nie obchodzą Go Nasze nerwy a może nie udaje, tylko naprawdę ma je gdzieś...? Przeraża mnie brak zrozumienia w Jego oczach. :). Mogę zwracać mu uwagę, prosić, a On i tak swoje. Jego traktorek od paru dni służy tylko i wyłącznie do walenia nim w meble...
Wiem, wiem, bunt dwulatka ... a i owszem to też mamy, " wszystko sam " - tylko to Jego " wszystko sam " kończy się rozrabianiem. A jedzeniem nie pozwolę Mu się bawić. Nie i już. Rzuca się na podłogę, krzyczy, rzuca zabawkami, płacze ... Widzieliście kiedyś tę reklamę :) ?
Reklama prezerwatyw - moja ulubiona :)
Jeszcze tak źle nie jest, ale podobnie. Ostatnio W Supermarkecie zrobił taki dym, że siedział w wózku i się darł, a Ja spokojnie robiłam sobie zakupy. Umowa w Supermarkecie jest taka: Może iść przy wózku (zamiast w nim) jeśli trzyma się wózka i nie odchodzi od niego oraz nie ściąga rzeczy na około. Jeśli zaczyna świrować i odbiegać od wózka - to wsiada do niego i koniec. No i rozrabiał. Zakupy więc wyglądały tak, że Ja kupowałam a On płakał i darł się, siedząc w wózku. Obserwował Nas sąsiad i widziałam Jego lekkie przerażenie na twarzy :).
Noce już również nie są różowe... Płacze i w nocy i rano... bo nudy, nie? Po co spać i tracić czas...
Wiem, że Nas testuje, ile jesteśmy w stanie znieść i na co mu pozwolić ale normalnie nerwy mam na granicy!
Tak, to moje 49% :)
(zaznaczam, że to nie jest marudzenie jak na chorobę, tylko zwykłe łobuzerstwo).
A czym wasze dzieci generują swoje 49% :) ?
Moja młodsza od rana do wieczora powtarza jak mantrę NIE. Jeśli za chwilę się to nie zmieni w TAK to chyba oszaleję i zacznę mówić tak samo. W sklepie mamy tak samo, tylko że wózek muszę trzymać daleko od regałów, bo wystarczy chwila nieuwagi i juź coś strąca.
OdpowiedzUsuńPowaliłaś mnie tekstem swojej mamy!! Mądra kobieta! Pozdarwiam Ją serdecznie, bo to święte słowa :)
Ja ostatnio wjechałam z Nim na monopolowy... aż mnie zmroziło, nie wypłaciłabym się jakbym nie łapała w porę :)
UsuńPamiętam, jak ze strachem czekałam na to co będzie po przeczytaniu tekstu w rodzaju - bunt dwulatka to pikuś w porównaniu z sześciolatkiem. Ale jak teraz tak daje w kość, to może za 4 lata będziesz miała luzik.
OdpowiedzUsuńPocieszające, że się wpasowuje w normy ?
Jednak uważam, że masz te 51% bo go nie zabijasz - no, może wzrokiem :)
Hmmm, ma ciało co chciało - głowa do góry. To Ty jesteś "stara" - nie?
Zgadza się - że ludzie świadomie sobie to robią, co? :).
OdpowiedzUsuńCo jest takiego w tym rodzicielstwie, że wiemy że będzie ciężko a mimo to brniemy :). Jest ten "Fun" - patrząc na to, jak zaczyna mu coś wychodzić, jak zaczyna robić to, czego Go uczysz, o co Go prosisz. Jak zaczyna być samodzielny. No jest ten Fun, jest :)
No i ten 1% :P
taaa...małe dzieci mały problem, itd. moje 49% osiągają szybko i skutecznie 'akcjami' w szkole, 'wybitnym zaangażowaniem' w odbywające się w szkole lekcje, 'nadwyraz silnym' pragnieniem współpracy nad lekcjami, 'szybkim i zawsze zgodnym z prośbą' działaniem i długo by opisywać;-))). A tak bardziej poważnie, bo przecież nie tylko nasze dzieci - Adoptusie dają popalić, to rzecz oczywista ALE jak już się przewijało w innych wpisach/komentarzach, warto jednak bardziej/baczniej się temu przeglądać u naszych skarbów bo nie zawsze to TYLKO bunt 2-, 3-... 10- latka, p.
OdpowiedzUsuńNo tak... tylko gdzie ta granica... dużo ludzi ma niedobre dzieci i ciężko (przynajmniej Mi) znaleźć granicę... gdzie charakter, bunt a gdzie problem...
Usuńja mam 2,5 latka w domu wychowanego na własnej piersi nie pytaj jak się zachowuje i aż mnie skręca, zdecydowanie moje 49% trwa już jakiś czas, kurde w sklepie horror, w kościele tragedia, na basenie topielec, jak dobrze że nie jestem sama, czytam, czytam, super blog, czy można Jagusi przekazać 1% podatku...
OdpowiedzUsuń