środa, 20 kwietnia 2016

Nadal nie mamy terminu rozprawy

Pomimo tego, ze my i ośrodek dokumenty dostarczyliśmy do Sądu w tempie ekspresowym nadal nie mamy wyznaczonego terminu rozprawy powierzenia pieczy.
Po raz kolejny - jak przy Czarodzieju - wszystko idzie nie tak. Niestety Sąd w którym Malutkiej rodzice się zrzekali ociąga się z przesłaniem jej papierów, mimo że miał to zrobić dobrych parę tygodni temu. Aktualnie, żeby ktoś zauważył że my tu siedzimy i czekamy - nie wiadomo po co, skoro Malutka jest wolna prawnie - Mama zastępcza wydzwania codziennie po kilka razy do Sądu z prośbą o przesłanie, ja nie mogę bo niestety w tamtym Sądzie nie jestem stroną.
W naszym sądzie (właściwym co do miejsca zamieszkania Opiekuna prawnego - Mamy zast.) nie wykonają ruchu - nawet nie ustalą terminu rozprawy - dopóki dokumentów tych nie będzie. Złożyłyśmy już z Mamą zast. pisma o przyspieszenie, o wyznaczenie terminu a w między czasie czekanie na dokumentu z tamtego Sądu, ale nadal dupa, bo inaczej tego nazwać nie można...
Najgorsze jest to, że dwa tygodnie temu Sędzina nadawała już terminy rozpraw na koniec maja, czyli znając nasze szczęście będziemy czekać co najmniej do czerwca.
Po raz kolejny okazuje się jak ważny w takich sprawach jest "czynnik ludzki" czyli czyjaś chęć, zauważenie i zrozumienie tematu. Nikogo nie obchodzi, że zbliża się okres urlopowy a co za tym idzie, Mama zast idzie na urlop. Co się wtedy stanie z Czarodziejką? Trafi do innej obcej rodziny.
Załamuję już ręce z bezsilności i znieczulicy. Te sprawy nie mają praktycznie priorytetu w Sądach... jak oglądam tv i słucham górnolotnych słów o walce o życie, o dzieci to chce mi się wymiotować... gdzie oni wszyscy są w takich sytuacjach? Kiedy każdy dzień w rodzinie zast. to dzień niepotrzebny, zbędny... kiedy każdy dzień pogłębia problemy z którymi potem my będziemy musieli się mierzyć, oczywiście bez pomocy z żadnej strony... jak w takich sprawach może być ważny czynnik ludzki? Procedury związane z dziećmi powinny być priorytetowe i bezdyskusyjne a nie że dokument kolejny tydzień leży na biurku u jakiejś Pani Sędziny, która jest tak zarobiona, że nie ma czasu podpisać...
...
:(


7 komentarzy:

  1. Jak ja wiem, co piszesz i rozumiem. My na zakończenie sprawy czekaliśmy ponad rok, na pozbawienie praw Rb 5 miesięcy w strachu mając malutką u siebie. I też każdy miał gdzieś. A to przecież chodzi o dziecko. Malutkie dziecko, które potrzebuje miłości i opieki. Sądy mają gdzieś i nie wiem jak tak można. Przecież to jest straszne. Też bardzo drażnią mnie w tv gadając bzdury jak to wszystko pięknie idzie. A ja dziś książkę mogła bym napisać! Tu na blogu pominęłam wiele faktów, ale teraz za jakiś czas pewnie je poruszę.
    Życzę Wam tego, aby jednak szybko się udało! My pisaliśmy też do dyrektora sądu o przyspieszenie terminu sprawy, dopiero zmienili sędziego! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie ma możliwości urlopowania dziecka do czasu sprawy o pieczę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tak samo, jak słyszę w tv jak to dobro dziecka się liczy. A potem ludzie się dziwią, że cała procedura nie trwała 6 tygodni. Słyszał dzwon...
    Wiem, że żadne słowa nie przyniosą Wam pocieszenia. Budujące jest to, że macie takie wsparcie w MZ. Ciągle mam nadzieję, że Wasza determinacja sprawi, że coś w sprawie się ruszy.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, dokładnie ten czynnik ludzki jest najważniejszy, a niestety zawodzi najczęściej. Też mam takie same zdanie. My jak udaliśmy się do przewodniczącego wydziału, to po pierwsze nam powiedział, że "dziecko jest w pogotowiu rodzinnym, a nie w domu małego dziecka i nie ma co dramatyzować", po drugie "sprawy inne są ważniejsze niż adopcja" i, że "sędzia też człowiek i też musi mieć urlop".
    Normalnie denerwuję się jak czytam o Waszej sytuacji!
    Oby ktoś w końcu okazał się człowiekiem, a nie tylko chował się za procedurami!
    Trzyma za Was kciuki!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przytulam Was mocno. Oby w końcu w jakimś urzędniku obudził się człowiek. Trzyma kciuki i czekam na wieści, na dobre wieści :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam za Was kciuki,mam nadzieję że jednak uda się coś przyspieszyć i malutka będzie w końcu z Wami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Beatko, czytam i nie wierzę! Gdzie tu dobro dziecka!!! "Wasza" sędzina powinna zobaczyć jak pracują sędziowie w innych sądach, bo pieczę da się załatwić nawet tego samego dnia, trzy godziny po pierwszym spotkaniu z dzieckiem (tak było w przypadku jednej z par w mojej grupie). Trzeba tylko mieć w sobie odrobinę empatii i zrozumienia.. Ściskam!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)