U nas do dupy, nasza Jagódka ma nawrót. Moja siostra z córeczką już od 2 tygodni leży na hematologii i od nowa dziewczyny walczą. Jagódka znowu będzie przygotowywana do przeszczepu, o ile będzie kolejny dawca. Czekamy na informacje w tym temacie.
Nie wiem ile jeszcze Ona musi znieść...
Nie mamy już wszyscy siły. Otworzyliśmy kolejny - trzeci - rok walki o Jagusię. Między innymi dlatego nie jestem gotowa na własne, kolejne dziecko... dziewczynkę... Nie teraz. Nie mam gdzie tego pomieścić ani jak tym się cieszyć. Moje problemy - czy moje dziecko ma Fas, czy nie Fas - to przy tym taki banał...
Fakt jest jednak i taki, że muszę zadbać i o własne zdrowie, bo od paru tygodni dolega mi prawie wszystko... A żeby mieć siłę pomóc siostrze, muszę sama być zdrowa. Na razie jestem jak wypluta, jak rozjechana... Psychicznie nie ogarniam, że znowu musimy to przechodzić...
W ramach pokazania co o tym wszystkim myślę, na nowy rok zrobiłam sobie prezent...
Wszystkie choroby, przy chorobie dziecka, do tego tak poważnej ... to pryszcz, bułka z masłem. Bardzo współczuj, choć nawet przy moim wysokim wskaźniku empatii zapewne tego bólu nawet nie ogarniam umysłem. Nie wiem co więcej napisać... Ściskam.
OdpowiedzUsuńMasz rację - fak
OdpowiedzUsuńBeata, wspieram myślami Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia zostawiam.
Trzymamy kciuki !!!
OdpowiedzUsuńKate
Musisz być silna dla Jagody i jej mamy. Wiem jednak, jak strasznie to ciężkie!
OdpowiedzUsuńŚciskam Was dziewczyny!
Sylwia
Przesyłam pozytywne myśli... I obiecuję modlitwę
OdpowiedzUsuńdużo bólu:(...pozdrawiam i życzę sił i Tobie, i Wam, i Jej, i Jej rodzicom i bliskim...choroba dziecka to zdarzenie okrutnie bolesne i rujnujące nas od środka...ale nie zapominaj i o sobie i swoich. To inne relacje niż z najbliższymi w chorobie ale moja żona na co dzień jest wśród takich dzieci jak J...nie pozostaje to bez wpływu na nas w domu i daje co i raz refleksje....z mojej strony zapewniam o modlitwie...p.
OdpowiedzUsuń