czwartek, 9 stycznia 2014

Czy ktoś jest w stanie mi to logicznie wytłumaczyć?

Wiem, mówiłam że nie mam weny, bo naprawdę nie mam i najlepiej ze mną psychicznie też nie jest...
Nie śpię, moja głowa pracuje 24 na dobę... ciągle tylko myślę i myślę, natłok problemów ostatnio zaczął delikatnie ze mną wygrywać ... pierwszy krok... zapisałam się do kliniki snu (bo inaczej człowiek radzi sobie z problemami, jak choć prześpi parę godzin)
a Męża do klinika oddechu ...
Ale ja teraz nie o tym...

Jak to jest możliwe i czemu inni tak nie mają, że moje dziecko po godzinie 12.00 w południe stwierdza "Mama spać" i biegnie do swojego pokoju krzycząc "Mama pa, Tata pa". Macha, przesyła buziaki, cmoka i wkurza się, jeśli nie reagujemy i nie kładziemy Go spać.
Odpowiecie mi "No co? Mały chce spać"... tylko co, jak On nie idzie spać, tylko w łóżeczku prowadzi swoje życie towarzyskie? ...z krówką, którą mówi "Mu", pieskiem który szczeka "Hał", brokułem, kalafiorem, misiem, kotem i bajkami z radia ... i potrafi tam nawet tak dwie godziny... w elektrycznej niani słyszymy śmiech, rozmowy, kręcenie się ...
Wieczorem to samo... zasypia minimum godzinę-półtorej bawiąc się w łóżeczku, nie płacze, nie krzyczy, może czasem tylko coś jęknie, jak mu się tam z bajką z płyty coś nie podoba, ale wymienimy bajkę, pocałujemy, powiemy aby grzecznie szedł spać i w zamian usłyszymy "Mama pa, Tata pa".

Po co to robi, skoro nie idzie od razu spać? Przyzwyczajenie? Pewnie tak, na bank takie życie prowadził w Rodzinnym Domu Dziecka...
Czy to źle? Czasem się martwię...tylko, że On sam tak chce...Powiecie mi, abym przestała myśleć... ale to nie takie proste, zrozumieją to tylko inni rodzice adopcyjni (przepraszam rodziców biologicznych, nie ma w tym za grosz dyskryminacji, jedynie inność doświadczeń).
W takich chwilach Czarodziej rozpieprza Nas na łopatki...

p.s. co do stopki - trafiłam na przemiłą Panią Doktor, znającą się na mężczyznach, która zaocznie, co by Męża mego nie fatygować (bo jak stwierdziła dotarłby do niej nigdy :) ) wystawiła mi wszelkie potrzebne skierowania do kliniku oddechu, w celu przebadania Mego ślubnego, czemu z Niego nocami robi się takie zwierzę. No - opiszę efekty, jak coś będzie już wiadomo! Po ostatnich zabiegach ultradźwiękami (podczas których dwa lata temu prawie stracił życie) twierdzi, że lepiej mu się śpi i oddycha... Kuźwaaaaaa! Jemu! :/

2 komentarze:

  1. Nie chcę się wymądrząć, ale takie leżakowanie regeneruje siły Czarodzieja niczym drzemka a bodźce w postaci zabawet sptawiają, że sam się troche nakrec. I sen nie przychodzi. Sama przez podobne akce przeszłam, że Młodsza moja po położeniu na crzemkę godzinę właśnie sobie takie zabawy poczyniała zanim zasneła k woeczorem było to samo.
    Tylko, że ja siedząca cały dzoeń z dziećmi pragnęła, mieć chociaż kawałek wieczoru dla siebie. Postanowiłam to zmienić żeby nie zwariować. Zrezugnowałam,z tego leżakowania w dzień i moje dziecko od kilku dni jak anioł położone wieczorem do łóżeczka po dziesięciu minutach już śpi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w pewnym momencie zmieniłam metodę i przestałam zostawiać syna samego do zaśnięcia. Teraz uczestniczę razem z nim w zasypianiu. Najpierw czytamy, potem sobie rozmawiamy, potem gasimy światło, przytulamy się, modlimy, jeszcze opowieść, jak był malutki i zasypia - czasem szybko, czasem wolniej. U nas się to fajnie teraz sprawdza, a też bywało różnie. Szukajcie rozwiązań dla Czarodzieja, może jemu potrzebny taki czas sam na sam przed snem, a może trzeba spróbować czegoś nowego. Wy będziecie wiedzieć to najlepiej. A może po prostu potrzeba jeszcze trochę czasu.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)