środa, 3 lipca 2013

Matki.

Mam przyjaciółkę, która jest położną w jednym z dużych Miast. Gdy spotkałam się z nią jakieś dwa miesiące temu a po raz pierwszy od czasu, gdy Czarodziej jest już z Nami, zapytałam ją, jak często są u nich w szpitalu porzucane dzieci i czy zawsze jest to związane z patologią.
Odpowiedz mnie zaskoczyła... Z jej doświadczenia wynika, że wcale nie!

Często są to małoletnie matki albo takie z wielodzietnych rodzin, które nie dadzą rady wyżywić dodatkowego dziecka. Są to też kobiety, których mężowie nie chcą kolejnego dziecka a one w strachu przed nimi, przed zostaniem samymi - decydują się na oddanie do adopcji. Często są to kobiety zastraszone, słabe, nie mające wsparcia wśród bliskich. Dobrze, że jest możliwość, że mają gdzie zostawić dzieci. Przeraża mnie jednak fakt, że są ludzie, którzy chcą zlikwidować okna życia...aż strach pomyśleć, gdzie wtedy dzieci będą zostawiać te kobiety, które nie mają odwagi patrząc komuś w twarz zostawić swoje dziecko w szpitalu, narażając się na osąd, wzrok czy komentarze.
Zawsze będę uważać, że każda z tych Matek, która świadomie z jakichś względów decyduje się na oddanie własnego dziecka, przeżywa osobisty, ogromny dramat i powinna mieć zapewnione takie warunki, aby mogła zrobić to możliwie bezboleśnie nawet jeśli oznacza to pełną anonimowość i brak tożsamości dziecka. Nosić dziecko, czuć je (na trzeźwo) a potem oddać, to musi być coś strasznego.
Myślę że każda z Nas, Matek adopcyjnych marzy o dziecku z takiej właśnie rodziny.

Ostatnio w gdańskim oknie życia  ktoś zostawił małą, zdrową dziewczynkę ... czekając na Czarodzieja, za każdym razem gdy dowiadywałam się, że ktoś porzucił, oddał, zostawił... od razu  miałam skojarzenia i myśli, że to może będzie moje dziecko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)