Decyzja o kwalifikacji będzie gdzieś w okolicy 10 kwietnia, musimy uzbroić się jeszcze w cierpliwość :)
Taką informacje otrzymaliśmy parę dni temu, cóż... pozostaje nam czekać...
U nas wszystko w porządku, przyszły cieplejsze dni, które tak bardzo uwielbiamy. Po okresie rozrabiania Czarodziej w końcu zaczął być grzeczny w Przedszkolu i tak się chłop zmobilizował, że dostaje muchę dziennie :) - w nagrodę za dobre zachowanie :)
Od 3 miesięcy mieliśmy fazę pistoletu... ma-sa-kra!!! Młody strzelał ze wszystkiego, z poduszek, z klocków, wiertarka udawała pistolet, palce itd...
Kiedy był tak bardzo niegrzeczny i kiedy już opadały nam ręce, ostatnim rzutem na taśmę umówiliśmy się z nim, że jak będzie dłuższy czas grzeczny będzie mógł swoje pieniążki ze skarbonki wydać na co będzie miał ochotę, a my mu dołożymy jeśli trochę mu zabraknie... No i padło na pistolet... Nie byliśmy zadowoleni, akurat zbiegło się to z wizytą psychologa w Przedszkolu i postanowiliśmy z Panią psycholog o tym pogadać...
Pani psycholog ma już 19-letniego Syna, który jej ostatnio oznajmił że to, że jako jemu jedynemu nie kupiła pistoletu to nie oznacza że go nie miał. Budował go ze wszystkiego a fazę miał jeszcze przez to silniejszą.
Postanowiliśmy więc, że pistolet (na gąbki) zostanie zakupiony. Młody wie, że nie może nim nawet celować ani w ludzi ani zwierzątka (ciągle mi tylko powtarza że w złodzieja tak, bo On jest policjantem) i taką strategię radziła przyjąć Psycholog. Czyli bawi się pistoletem, gdy wchodzi w rolę Policjanta. Strzela tylko w drzwi wejściowe. No jak widać pomimo poprawności, którą chcieliśmy zachować - dupa... Ale jedno przyznam, faza na pistolet jest już dużo mniejsza...
p.s. czy ktoś z nas nie bawił się w strzelanie?
Gdzieś czytałam o jakimś eksperymencie w przedszkolu - jedna grupa dzieci dostała "militarne" zabawki, druga nie. Wynik tego taki, że te które ich nie miały konstruowały pistolety ze wszystkich możliwych rzeczy :-)
OdpowiedzUsuńGajuchna też strzelała. Wymyśliła sobie, że każdy koleś w okularach to złodziej. Na spacerach widząc takiego mówiła do mnie poważnie zaniepokojona " widziałaś tego złodzieja ?!? ". Później do niego strzelała pistoletem ułożonym z palców u dłoni :-) Było, minęło. Teraz mamy fazę identyfikowania się z lekarzem. Według niej wszyscy jesteśmy chorzy i powinniśmy jechać do szpitala gdzie nas uratują...a jak nie uratują to nie ma co się martwić, bo sobie pójdziemy do nieba. Ot, doktorka ;-) !
Mama mi wczoraj opowiadala historie z okularami j zlodziejem ale nie pamietala gdzie to przeczytala :) - to juz wiem gdzie.
UsuńU nas ma tekturową tubę, którą czasem traktuje jak bazuke, przebiegnie się raz po domu i mu przechodzi. Za to od miesiąca ciągle zmienia rolę, zacząl od doktora, potem kucharz, strażak a wczoraj znalazł zieloną bluzę i powiedział, że jest smokiem:) Ciekawe co dziś wymyśli:) Kiedyś dzieci biegały z plastikowymi pistoletami po podwórku i nikt nie robi z tego afery,wyrastały i tyle. Czasem myślę, że trochę już zbzikowaliśmy.
OdpowiedzUsuńJa tak czesto mysle :)
Usuńja też chciałam uniknąć zabaw w strzelanie ale się nie da jedynie można dziecko nauczyć by nie strzelało w ludzi ani w zwierzęta... przedszkole grupa rówieśników robi swoje jedni rodzice pozwalają inni nie a w grupie są dzieci różnie wychowywane i tak nasz syn dostał pierwszy swój pistolet na 4 urodziny od kolegi. Młodszy w sady poszło i też chciało choć miał dopiero 2 latka więc pożyczał od brata...
OdpowiedzUsuńDokladnie!
Usuńmój siostrzeniec i o zgrozo siostrzenica na spluwy są zawsze chętni:) najlepiej błyskające, strzelające, nawet na wodę a miecze, tarcza, mini-łuk to już w ogóle:) ja nawet kiedyś sama latałam z nim po ogródku i nawalałam z pistoletu:) nie uważam, ze to coś zdrożnego. wszyscy, jak pisze Balbina, mieliśmy takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńJa nawalalam z kiji, kamieni,procy :) wstyd sie chwalic :P
UsuńKochani cierpliwości. Kwalifikacja na pewno będzie. Nie może być inaczej.
OdpowiedzUsuńJa chciałabym uniknąć zabawek militarnych, ale po Twoim poście uświadomiłam sobie, że sama bawiłam się w wojnę. Pistoletu nie miałam, ale robiłam go z klocków. A i Mąż miło wspomina zabawy żołnierzykami. Chyba muszę zweryfikować swoje zamierzenia. Pewnie nie pierwszy raz.
Serdeczności
ja po prostu czasem sie łapie na tym że próbujemy nad wszystkim panować i więcej zakazów jest niz dawania wolnej reki...
UsuńKwalifikacja będzie, a jak !!! Co do zabawek tego typu to uważam Wasze podejście za bardzo zdrowe i rozsądne - lepiej kupić jakąś taką bardziej "lajtową" wersję pistoletu i pozwalać jej używać na określonych zasadach, niż zabronić zupełnie (bo przecież zakazany owoc smakuje najlepiej i najbardziej kusi). Ja sama też w dzieciństwie dużo strzelałam, ale częściej z procy (więc może pistolet lepszy, bo przynajmniej okna całe? ;) )
OdpowiedzUsuńDokladnie :)
Usuńno to jesteśmy w okolicach 10, oczywiście do czasu nowych wieści, wszyscy tu obecni trzymamy kciuki;-), pozdrawiam, p.
OdpowiedzUsuńNo to juz wieści sa - jest dobrze :)
UsuńNo to juz wieści sa - jest dobrze :)
Usuń