czwartek, 12 kwietnia 2018

Mój mały, prywatny szpital psychiatryczny

Nooooo... jak w tytule...
Po dołach nastąpiły góry :)

Niedługo minie rok od poznania Czarodziejka. Poznania twarzą w twarz, bo informacje, że istnieje mieliśmy sporo wcześniej.
Czarodziejek ruszył dupsko do góry i uznał, że może warto byłoby dać Matce trochę odpocząć od noszenia zajebiście nieforemnego, dużego dziecka. Rozwija się świetnie. Potrafi odbyć z nami taki dialog słowny, że umieramy ze śmiechu. Zaczyna manifestować swoją odrębność i pokazywać swój charakter - niestety wszelkie dane wskazują na to, że łatwiej nie będzie...
Obecnie nie mamy dużych problemów zdrowotnych, poza ciągłym katarem... a jak ma katar - to nie śpi. Qurf wszyscy inni z katarem śpią, ale on nie - w końcu jest facetem...

Za to ogromne postępy nastąpiły w zachowaniu Czarodzieja. Jak wspomniałam w tytule - szpital psychiatryczny - po ciężkiej, awanturniczej zimie, nastąpiła piękna, słoneczna wiosna!
Wyluzował emocjonalnie, nie złości się o wszystko a jeśli, to dosłownie chwileczkę. Nagle się okazało, że to co wredna Matka tak pie*****ła z uporem maniaka od miesięcy, całkiem się przydaje i w głowie Czarodzieja znalazło dla siebie miejsce. Ostatnio wieczorem czekając na swój ulubiony program "Doradca smaku" stwierdził: "wiesz Mamo, zrobię jedną stronę szlaczków, bo do Kucharza jeszcze trochę czasu"... Zonk... I co ja Matka biedna z tą informacją mam począć? Czy przyjdzie mi za nią zapłacić? Rozejrzałam się czy nie ma ukrytej kamery... nie było... Do dziś żyję w stresie... :)
Stwierdziłam, że pocieszę się tym co dobre, w końcu kiedyś to minie :)

Czarodziejka za to... diabelskie nasienie... wygadana, słodka, mega bystra ale niesłuchająca i niepokorna. Z uśmiechem na ustach mówi "Nie" a myśli "Wal się Stara!".

Także jak widać żyjemy normalnie, jak niejedna patologiczna, wielodzietna, polska rodzina :). Wczoraj miałam okazje z Młodziakami oczekiwać na zakończenie Judo Czarodzieja - współczuję ludziom, którzy musieli patrzeć na moją walkę z uciekającą dwójką i z samą sobą...
Myślę, że było im mnie szkoda - nie dziwie się, samej mnie mi było szkoda :).

Matka jak to Matka - chwilami zajechana, sfrustrowana... a za chwilę roni łezkę spoglądając na postępy swoich dzieci. (już wspominałam, że Szpital Psychiatryczny??? :) ).
Mamy swoje problemy ale czuję, że idziemy do przodu, jakoś, ale jednak do przodu - nawet jeśli chwilami musimy się cofnąć, to bilans wychodzi na plus.

Po co to piszę? Jak wiecie daleko nam do idealistycznego obrazu adopcji i znacie moje zdanie - to nie o to chodzi aby słodzić, bo rzadko kiedy w życiu tak bywa. Myślę jednak, że każdemu z nas zrobi dobrze, jak będziemy pisać nie tylko o tym co trudne ale i o małych sukcesach również.
Także delektuję się małymi sukcesami, spijam szampana i zbieram siły na później.
Czuwaj!!!






 

10 komentarzy:

  1. No i pięknie;-)
    Czuwaj, bo nie znasz dnia ani godziny;-0
    Tyśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz, nie znasz...
      Ale znasz zycie i wiesz ze wszystko co dobre kiedys sie konczy :)

      Usuń
  2. Na moim Oddziale Zamkniętym (OZ) też jakieś postęp w leczeniu. Mniej wrzasków i wycia... że zęby trzeba myć, że do spania już pora, że lekcje same się nie odrobią.

    A podaję tylko witaminę M.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I witaminę S - spokój :)
      U nas najwiecej wyje dwulatka... Baba to Baba jednak 😉

      Usuń
  3. Wow ale masz duży taras aż zazdroszczę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem studentka która pisze
    Prace mgr na temat przysposobienia dzieci��trafiłam na Pani blog dzięki OA w naszym rejonie bo jak się okazuje po zdjęciach rozpoznaje ze mieszkamy w tym samym mieście , a nawet na na tej samej dzielnicy ;) od 4 godzin czytam tego Pani posty .. niesamowite
    Cudowna historia normalnej rodzinki a co najważniejsze z punktu widzenia osoby która chce zostać Sędzia orzekająca w sadzie rodzinnym .. dzięki tej lekturze wiem ze gdy moje marzenie się spełni i pewnego dnia to ja będę wydawała orzeczenia o adopcji, będzie to mój piorytet absolutny piorytet bo nic innego bardziej nie definiuje dobra dziecka jak umożliwienie mu zamiany rodziny zastępczej na „ normalny „ dom �� szalenie pozdrawiam ! I dziękuje za zmianę mojego punktu widzenia .. oby ten świat opiewał w więcej takich histori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i wlasnie taki jest cel takich blogów, jesli cos sie zmieni w swiadomosci chocby kilku osob to i tak sukces :)
      Zobacz jaki swiat jest maly :)
      Czyzby OA podał mojego bloga? :)

      Usuń
  5. Bardzo malutki ;) tzn Pani z która umówiłam się w celu „ przeprowadzenia wywiadu „ wspomniała tylko ze zna super bloga . Po dłuższej lekturze jestem w stanie wywnioskować ze istnieje możliwość ze znacie się osobiście ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahhaha no tak... Biorąc pod uwage, że my w procesie juz od jakichś 9 lat 😲 to trochę ludzi tam znamy osobiscie 😁
      Weterani 😁

      Usuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)