niedziela, 6 listopada 2016

Muszę Wam się do czegoś przyznać.

Do tego jak bardzo nie jestem idealna. Chyba wam się to należy :) - natchnął mnie ostatni komentarz i poczułam się nim zawstydzona, dlatego muszę się przed wami obnażyć.

Po pierwsze - jestem leniwa i nie lubię zimna.Często zamiast spaceru wybieram supermarket i zakupy... Takimi wyjściami mocno zabijałam czas, szczególnie trudne początki z Czarodziejem, który nie interesował się niczym i bardzo rzadko zajmował zabawkami. A w sklepie siedzący w wózku był zawsze uśmiechnięty i zadowolony a ja odpoczywałam oglądając szmaty :).
Po drugie - nie lubię spacerów i nie przestrzegam zasady codziennego wychodzenia z dziećmi. W zimę jest masakra :) - mogłabym się zamknąć w domu od października do kwietnia...
Po trzecie - jestem syfiarą i bałaganiarą - pomimo prawie codziennego sprzątania w domu często mam syf. Nie wiem... tak po prostu mam.
Po czwarte - zdarza mi się krzyczeć na dzieci, często kiedy jestem z nimi sama wiele dni pod rząd łapie mnie frustra i zmęczenie i wtedy drę się jak Natalia Boska z Rodzinki.pl
Po piąte - nie mam niekończącej się cierpliwości do pracy z własnymi dziećmi - wolę jak robią to obcy. Niestety nie zawsze jest to możliwe, bo w przypadku Czarodzieja konieczna jest praca w domu, poradni i przedszkolu - czyli wielotorowo.
Po szóste - często drażni mnie dzisiejsza gloryfikacja macierzyństwa i zastanawianie się czy analizowanie każdego swojego kroku do dzieci. Każdy jest specjalistą od macierzyństwa i drażnią mnie ci idealni, którzy w prawie każdym zachowaniu rodzica widza traumy dla dziecka. Uważam że to lekka przesada.
Po siódme -  nie oddaję wszystkiego i zawsze swoim dzieciom, wychodzę z założenia, że też jestem człowiekiem i też mam swoje potrzeby czy prawa.  Często tłumaczę to Czarodziejowi.
Po ósme - prawie rocznej Czarodziejce na obiady daję najczęściej gotowe obiadki, w ramach oszczędności swojego czasu rzadko jej gotuje...
Po dziewiąte - czasem jak dzieci się obudzą udaję przez trochę, że ich nie słyszę i liczę na to że jeszcze zasną...
Po dziesiąte - lubię wychodzić czasem bez dzieci, sama z koleżankami albo z mężem a dzieci raz na jakiś czas sprzedać dziadkom.
Po jedenaste - jestem zbyt prawdomówna i często nie mogę utrzymać języka za zębami
Po dwunaste - przeklinam
Po trzynaste - mój mąż też nie jest idealny - nie potrafi zapamiętać 3 rzeczy na zakupach bez listy i często nie zauważa rzeczy dla mnie tak jasnych, że mam ochotę od razu kopnąć go w .... Jest typowym facetem, łagodnym i dobrym ale jednak facetem - jakże często nieobecnym umysłem, tylko ciałem.
Ufff... to już wszystko o mnie wiecie :) :P

16 komentarzy:

  1. Ufff...a już myślałam, że tylko ja tak mam :) Dzięki Ci wielkie za ten post - bo to zupełnie jakbym o sobie czytała ! Ideały - jeśli w ogóle gdziekolwiek istnieją - muszą być naprawdę cholernie nudne i przewidywalne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się rękami i nogami pod każdym:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez się podpisuje rękami i nogami i wszystkim czym sie jeszcze da. Z żywieniem dzieci a mam dwójkę jest różnie nieróbstwo bardzo czesto sięga zenitu. Nie jestem z tych matek wariatek i jak czytam niektóre wymądrzania sie mamusiek które siedzą z jednym dzieckiem i gotują wszystko wg schematu żywienia. MILA

    OdpowiedzUsuń
  4. Ideały bywają zazwyczaj w swoich czterech ścianach sfrustrowane.. jednak myślę, że ten ostatni komentarz nie był na wyrost. Czytam twojego bloga powoli od początku i naprawdę uważam, że masz świetną intuicję i uważnie kroczysz za dzieckiem. Z jedzeniem nie dajmy się zwariować, bawią mnie mamy które przez pierwsze 1000 dni prowadzą zbilansowaną dietę a później bach.. czarna dziura i cola... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, to o mnie, to o mnie :) Pierwszy rok życia Smerfa to naprawdę świetnie zbilansowana dieta, do dziś zastanawiam się, jak tego dokonałam. A później bach i ..... cola :) skoro jednak się przyznałam, to dodam, że dieta być musiała ze względu na alergię synka. A w pierwszych testach alergicznych cola jako jeden z nielicznych składników wyszła ujemnie....
      Jak przeczytałam Twój komentarz po prostu musiałam odpisać :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. :) Czyli większego wyboru nie miałaś, skoro cola go nie uczulała a wszystko inne i owszem. Na ogół wygląda to w stylu: jak to, dajesz modyfikowane? jak to, dajesz colę? jak to, wrzeszczysz na dzieci? i tu następuje długi wywód o szkodliwości lub dobroczynności czegoś. Mam wrażenie, że część rodziców łyknęła bez popijania cały marketing rodzicielski i czuje się uprawniona do oceniania tych którzy choć trochę odbiegają od normy.
      PS. ja tam do coli nic nie mam, mój dostawał colę w nagrodę..więc jakby nie było był to trunek pożądany, ale też nie miałam wcześniej jazdy w stylu cielęcinka i króliczek na parze. Jadł to co my - po prostu mniej przypraw i soli dostawał..w końcu w teorii my też powinniśmy mieć zbilansowaną dietę, prawa?
      PS2. przepraszam, że zaśmiecam..jak coś to usunę :)

      Usuń
    3. Ależ w zadnym wypadku nie usuwać, każda dyskusja jest mile widziana :)
      Ja mocno zwracam uwagę aby jedzenie miało mało cukru (cukier to wróg dzieci nadpobudliwych), bylo mało przetworzone i dzięki temu moje dziecko je praktycznie wszystko czyli ciemny chleb, kasze, owoce i warzywa. Ale jak danego dnia nie mam "ochoty" na garowanie to nie robie dramatu z jajecznicy na obiad :). U mnie jest po prostu zasada że jemy co jest, co nie oznacza że nie ma hasel:"co dziś zrobić na obiad?" Czy "co chesz na kolacje?" ale jak obiad jest zrobiony to wszyscy to jedzą - nie ma że dla kazdego coś innego albo wymieniania potraw. Taka ze mnie menda :)

      Usuń
  5. Brakuje tylko przycisku "lubię to" :)
    Jak to dobrze wiedzieć, że takich nas nieidealnych jest więcej :)
    PS. A tak nawiasem jestem pewna, że wg dzieciaków jesteś idealną mamą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też się podpisuje pod większością punktów.4 mnie pocieszył że nie tylko ja wrzeszcze na swoje dzieci:)potem oczywiście mam wyrzuty sumienia i tu spodobał mi punkt 6 czy warto analizować każdy swój krok w kierunku dzieci?Można się przez to tylko niepotrzebnie zadręczyć.WIELKIE DZIĘKI ZA TEN POST;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak wrzeszcze potrafię przeprosic, nie tłumaczę się z tego wymigami jakimiś, tylko jawnie przyznaję ze zrobilam źle. Czasem dostaję za to karę :) - w koncu wszystkich obowiązują te same zasady :). Staram sie być uważna na własne dziecko, uczyć sie na sytuacjach ale nie biczuje sie jak rzucę nie taki tekst. Przepraszam i staram sie tego nie robić więcej, raz wychodzi raz nie :/

      Usuń
  7. Dziewczyny teraz UWAGA! Mam kolejny punkt - uprzedzam Hardcore!!!
    Uwaga! Już? Mogę?
    W weekendy czasem pozwalam Czarodziejowi oglądać dłużej bajkę jak chcę mieć trochę spokoju ale ... Czarodziej nie bawi się telefonami a Tablet z aplikacją "karmienie kotka" ma raz na miesiąc-dwa albo i rzadziej. Także tu jestem twarda :)
    :) Przeżyłyście? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A są tacy rodzice, co nigdy tak nie robią????;-0 Jak mój mąż czasami chce dać naszej Hani sankcję w postaci zakazu oglądania bajek to ja od razu mówię: "o nie, przecież to kara dla nas, wymyśl coś innego!!!!!;-0

      Usuń
  8. Czyli wszystko z Tobą w porządku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy chciałbyś dołączyć do bractwa iluminatów, aby stać się bogatym i sławnym oraz zarabiać 1 milion dolarów jako nowy członek i 500 000 dolarów miesięcznie? jeśli tak, wyślij wiadomość do naszego czcigodnego Wielkiego Mistrza (Lorda Christophera) przez WhatsApp pod numer +2349060959235 w celu inicjacji online.
    Każdy dzwoni, ale niewielu lub skontaktuj się z e-mailem! Johnmark4074@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)