niedziela, 4 sierpnia 2013

NRD-owska pływaczka :)


Wróciliśmy z krótkiego urlopu z nad morza. Spędziliśmy go w towarzystwie trzech starszych kuzynów Czarodzieja.

Moje dziecko chwilami nerwowo nie wytrzymywało, np. gdy nie dawało rady za Nimi nadążyć albo gdy kolejny raz Go ładowali i robili w konia. No niestety najmłodszy zawsze ma z deczka przesrane. Jedno jest pewne bawił się przednio, towarzystwo starszych kumpli to jest to... Po całym dniu wracał do domu wyglądając jak górnik. Kąpiel, kolacja i dziecko nieprzytomne - jakby z Niego baterie wyciągnąć. Zresztą nie ma co ukrywać, że towarzystwo dla dziecka to chwila czasu dla jego Rodziców :).

Pamiętam, że gdy dziecka jeszcze nie mieliśmy a nasi wszyscy znajomi już tak, to spędzanie z nimi urlopu zawsze kończyło się mega zmęczeniem i często stwierdzane na końcu było, że jak nie mamy jeszcze dzieci to lepiej spędzać urlop z ludźmi też bez dzieci :). Teraz jednak przy każdym urlopie kombinujemy, kto ma dzieci w wieku Czarodzieja, z kim On się dobrze dogaduje - bo wtedy dzieci zajmują się sobą więc i Rodzice mogą trochę odsapnąć.
A tutaj zdjęcie z plaży mojej " NRD-owskiej pływaczki " - nikt tak dziecku krzywdy ubraniem nie zrobi jak Rodzic :)



Podczas urlopu spotkałam też znajomych, z którymi przed pojawieniem się Czarodzieja często o tym rozmawialiśmy, nie mieliśmy jednak okazji pogadać, gdy już w naszym życiu się pojawił.
Pytali - ja odpowiadałam. W gruncie rzeczy powinni przeczytać ten blog, bo opowiadać całą tę historię od początku - gdy się pojawił, gdy Go poznaliśmy, co czuliśmy itd... to nie takie proste.
Po raz kolejny słysząc jednak własne opowieści nie mogłam uwierzyć, że Czarodziej ze smutnego, płaczącego dziecka stał się tak uroczym urwisem... To dziecko nie marudzi, gorsze dni trafiają się naprawdę rzadko, ale żeby nie było za uroczo jak już wcześniej pisałam - ma duszę samobójcy :)
Jego pomysły mnie rozwalają, a wiem że to dopiero początek, dwulatek nie ma jeszcze takiej wyobraźni jak trzylatek - wtedy dopiero da Nam popalić :). Najlepszą zabawą było zjeżdżanie z piaszczystej górki siedząc tyłkiem w małej przyczepie samochodu. Ledwo mu się tam zadek mieścił ale zjeżdżać dało radę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)