Kiedy tylko pozwolili nam się przemieszczać wyjechaliśmy na Mierzeję Wiślaną, do domu moich rodziców. Tutaj i dzieci mogą skorzystać ze świeżego powietrza ale i w końcu moja mama mogła wyjść ze swoich 4 ścian, w których siedziała sama przez 7 tygodni.
Odetchnęliśmy... pogoda nie jest wyśmienita ale czy to ważne?
Ważne, że jest ogród, plac zabaw na własny użytek i świeże powietrze.
Ja z dniem 12 marca przeszłam całkowicie na pracę zdalną, więc w ostatnim czasie każdego dnia toczyliśmy walkę ze szkołą Czarodzieja (myślę, że niejedna osoba w Polsce przyzna, że zdalne nauczanie to mit - 6 tyg nie nastąpiło połączenie on-line z żadnym z naszych nauczycieli, wszystko na klatę biorą rodzice).
Do tego dwójka maluchów ciągle krzycząca nad uchem, rozrabiająca, nie dająca Czarodziejowi ani chwili samotności 🙈. Ogólnie rzeźnia. Bardzo nierówna była i jest to walka, bo jednak nie przeszliśmy na opiekę i staramy się i pracować i uczyć Czarodzieja i ogarniać tę niełatwą dwójkę ale nie zawsze wychodzimy z tego obronną ręką ...
Ale co mnie najbardziej zaskoczyło?... Gotowanie. Ja prdl czy wy też nie wychodzicie z kuchni? Wtf? Moje dzieci ciągle żrą. Po pierwszym śniadaniu już pada pytanie: "Kiedy drugie?". 🙈
Ale teraz już jesteśmy w domu pod lasem, plaża tylko dla nas - co prawda zapewne tylko do 4 maja ale zawsze coś 😉. Oby tylko nie nastąpił ogromny wysyp ludzi, bo wtedy znowu wróci temat izolacji :/.
A wy jak żyjecie? Czego się boicie? My chyba najbardziej tego jak będzie wyglądało nasze życie po tym wszystkim, gospodarka, nasza praca... Stosujemy się do zasad odosobnienia, dzieci z domu nie wychodziły od 12 marca, dopiero tutaj na wsi do lasu pod domem. Zakupy dla całej rodziny (czyli też dla seniorów) robię ja - bo mnie najmniej szkoda ;).
Wczoraj zaliczyliśmy plażę i wiecie co? byliśmy na niej sami w perspektywie kilku km - nie pamiętam takich czasów 😲.
Parę kadrów co u nas :) spójrzcie... czas leci jak szalony...
Niedawno pozbywałam się wózka bliźniaczego (ufff) a tu mam takie już duże dzieci...
Hej :) Podziwiam wszystkich mieszkających w blokach i stosujących się do panujących ograniczeń. Szczerze mówiąc dziwię się, że nie zwariowaliście ;) My mamy duuużą działkę koło domu i to nas ratuje. W mojej firmie nie można było przejść całkowicie na pracę zdalną, także ja wykorzystują przysługującą mi opiekę, a Michał pracuje w domu.
OdpowiedzUsuńI wiesz co, u mnie jest to samo - moje dzieci non stop jedzą!!! Obiady gotuję na dwa dni, a i tak wydaje mi się, że 3/4 dnia spędzam w kuchni...
pozdrawiam Agnieszka K.
Ja nawet jak na dwa dni ugotuje wpierdzielą wszystko jednego. Lodowka otwierana jest co 5 min 🙈 a z tym niezwariowaniem to wiesz... Lekko podświrowaliśmy ;)
UsuńMyśle, że z tym jedzeniem to tak z nudów. Mój dwulatek też co 5 minut " Mama masz coś dobrego?" "Mama jestem staaasznie głodny"
UsuńKiedy dzieci tak urosły. Jestem w szoku :)
OdpowiedzUsuńZ tym jedzeniem to u nas podobnie. Tygrys nie zdąży odejść od stołu i prosi o jedzenie. Na kolację potrafi zjeść dwa razy więcej niż ja.
Wiesz jak jest... Cudze dzieci szybko rosną ;) u nas z jedzeniem to jakaś orgia normalnie - z kuchni nie wychodzę...
Usuń