czwartek, 11 lipca 2019

Sąd wydał postanowienie - po interwencji gazety...

Kolejny raz najsłabszym ogniwem jest Sąd...
Po interwencji gazety dziecko trafia do RZ... po spędzeniu dwóch miesięcy w szpitalu.
Dwa miesiące opieki przez przypadkowych ludzi w szpitalu, dwa miesiące patrzenia w sufit, dwa miesiące bez mamy - nawet zastępczej, ale mamy - jedynej, którą w tym momencie mogłaby mieć.

Dramat. To się w głowie nie mieści, jak niewydolny jest nasz kraj. Dziecko miało wyznaczone RZ ale brakowało decyzji - po interwencji gazety była na drugi dzień.

Nie wiem, nie ogarniam, czuję smutek, wściekłość, żal - Adopcyjna Rodzina ubytki, które powstały przez te dwa miesiące, będzie nadrabiać kilka lat :(.

Nie rozumiem dlaczego w tym kraju urzędnicy nie ponoszą odpowiedzialności za swoje decyzje.
Mam nadzieję, ze ktoś Pani Sędzi wytłumaczy, z jak dużymi konsekwencjami jej opieszałości, będzie się zmagało to małe dziecko, której szanse na normalne życie odebrała nie MB - ale właśnie system czy "czynnik ludzki".

Najprawdopodobniej Pani Sędzia powinna zając się orzekaniem w innych sprawach - byle nie w tych dotyczących ludzkiego życia...

Artykuł

7 komentarzy:

  1. Przykro sie to czyta.w tym kraju nic nie dziala tak jak powinno.ja naprawde nie wiem na co ida te duze podatki.ani sluzba zdrowia ani sady nie dzialaja jak nalezy.Tysiac papierkow, na wszystko sie czeka w nieskonczonosc I trzeba miec mnostwo cierpliwosci I wiedzy by cos zalatwic.Rece opadaja.A skutki ponosza Bogu winne dzieci.Przeciez w innych krajach jakos to dziala.to nie mozna po prostu skopiowac jakiegos dobrego systemu skoro ustawodawca nie ma pomyslu?Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazda nowa władza przychodzi i zmienia co chce pod siebie, nikt nie patrzy przyszłościowo jakie będą konsekwencje, liczą sie tylko oni, tylko tu i tylko teraz (aktualna sytuacja w szkolnictwie jest tego najlepszym przykładem). Dopóki tak będzie to wyglądać to nic się niestety nie zmieni na lepsze.

      Usuń
  2. "Ten kraj" to... jednak Nasz Kraj. I naprawdę jeszcze wiele rzeczy można zmienić w tym naszym kraju. Od naszej własnej mentalności zaczynając...
    To przeciąganie spraw w sądach nie jest wynikiem wyłącznie błędów proceduralnych i/lub nieczułości, opieszałości itp. tzw "kasty sędziowskiej". Sędziowie to też ludzie, cześć naszego społeczeństwa...
    A w naszym społeczeństwie nie ma przyzwolenia na szybkie procedury związane z pozbawianiem (ograniczanie) praw rodzicielskich i szybkie umieszczanie dziecka w RZ.

    Takie są nasze realia społeczne. Nie ma co strzelać fochów i obrażać się na "to" lub "takie" społeczeństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz to tej małej albo jej przyszłym rodzicom, którzy latami będą walczyli z traumą po 2 miesięcznym patrzeniu w sufit - kiedy mogla byc w ramionach MZ.
      Nie zgodzę się z tym, ogrom spraw dotyczy dzieci ze zrzeczen blankietowych które miesiacami siedzą w placówkach bo brakuje podpisu, albo wyznaczenia terminu rozprawy itd. Jest multum takich historii.
      W przypadku moich dzieci miesiącami czekaliśmy na terminy rozpraw (w przypadku Czarodzieja Sędzia była na urlopie i nikt przez 8 tyg nie wyznaczył rozprawy, dopiero po mojej pisemnej skardze udało się to załatwić) a w przypadku Czarodziejki 3 tyg czekalismy na malutki podpis na papierze (uprawomacniający go), przez brak którego nie były one wysłane do drugiego sadu aby tam przeprowadzić przysposobienie. To zwykla opieszałość. Gdy poprzez znajomą dotarliśmy do Pani Sędzi z prośbą aby wyjęła papierek ze stosiku "oczekujących spraw" to udało się go od razu podpisać - zajęło jej to jakieś 2 min. Jak wspomniałam jest wiele innych dziedzin gdzie odkładanie papierka na stosik nie spowoduje wielkiej krzywdy. W sprawach rodzinnych powinny orzekać osoby zdające sobie sprawę co oznacza każdy niepotrzebny dzień w placówce.
      A juz na pewno powinno istnieć cos takiego jak odpowiedzialność urzędnika - za opieszałość, bierność, przeciągania itd
      Rodzice dzieci które już mogą iść do adopcji wiele miesięcy czekają na rozprawę aby dziecko mogło choć z nimi zamieszkać. Takie sprawy powinny mieć wybitny priorytet.

      Usuń
    2. @BeataA
      Sądy nie zajmują się wyłącznie sprawami o przysposobienie. Sprawdź ile trwają w ogóle sprawy w sądach rodzinnych... Mam znajome, które są uwikłane w sprawy o ustalenie praw do dziecka. Ich sprawy ciągną się latami.

      Taka jest prawda o polskim "wymiarze niesprawiedliwości".

      Usuń
  3. Ale ja to wiem, ale o ile sprawy sie przeciągają właśnie ze wzgl na rodziców i szereg innych instytucji to jakos jestem w stanie to zrozumieć, ze nielatwo to szybko zakończyć. Mowie o sprawach gdzie bezpośrednim problemem jest opieszałość czy kompletne nie uznanie priorytetów w postaci życia malego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Beatko, zgadzam się w 100%, ponieważ już kilka razy byłam świadkiem bezduszności urzędników. Przekonałam się też o tym niestety na własnej skórze. Jeszcze niedawno wkurzałam się tak samo jak Ty, gdy moi znajomi nie mogli zabrać syna przed Świętami do siebie, bo panie w sądzie miały w głowie pieczenie makowca a nie zajęcie się dokumentami. Sąd jako instytucja wymaga głębokiej reformy, to fakt, ale gdyby zadziałał czynnik ludzki, to w wielu przypadkach dziecko nie musiałoby leżeć tak jak opisujesz i miesiącami czekać na matkę i ojca. W głowie mam cały czas słowa naszej sędzi: a co to za różnica, czy leży (córka)w placówce tydzień, czy kilka tygodni... I weź tu gadaj z takimi.
    Kiedyś myślałam, że dla ludzi mających do czynienia z takimi sprawami priorytetem jest dziecko. Szkoda, że się pomyliłam...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)