środa, 7 sierpnia 2019

Prawdziwa, nieprawdziwa więź...

Nawet nie wiem co powiedzieć o tym artykule :(
Pełen artykuł

"Rodzic biologiczny jest wielką wartością, bo daje poczucie prawdziwej więzi" ...
Jestem głęboko zasmucona po przeczytania tego artykułu.... Jak można w kontekście adopcji, gdzie dzieci zostają porzucone czy doznają skrajnego zaniedbania - właśnie od rodziców biologicznych - użyć takiego sformułowania? Tak bardzo krzywdzącego wobec rodziców adopcyjnych. Tak bardzo umniejszającego ich rolę w życiu maluchów...
Kim kurwa ja jestem? I czym jest moja więź z moimi dziećmi dla tego Pana?
Czymże jest wieź dziadków i cioć z moimi dziećmi? Naszych przyjaciół? Czymże jest wieź między moimi dziećmi?

"Co może dziać się w głowie człowieka, który po latach dowiaduje się że został adoptowany? To dla naszej tradycji obca sytuacja. Każdą decyzje o przysposobieniu trzeba dokładnie przemyśleć" - I jak widać, im dalej z wypowiedziami Pana Posła tym tylko gorzej ...

Takie podejście jest niewiarygodnie krzywdzące dla nas i dla dzieci. My nie "zabieramy" dzieci normalnie funkcjonującym rodzinom. Nie ma dzieci zabieranych z biedy - chyba że wraz z biedą idzie nieporadność, zaniedbania i uzależnienia. Nasze dzieci nie są dziećmi pochodzącymi ze spokojnych, normalnych rodzin a my bogatymi burżujami, którzy odbierają je biednym i bezbronnym i biorą jak swoje. W tym układzie bezbronne i skrzywdzone są tylko dzieci.

Dawanie w nieskończoność szansy rodzicom biologicznym powoduje, że dzieci dźwigają brzemię porzucenia, zaniedbania, przemocy do końca swojego życia i nie zawsze rodzina adopcyjna jest w stanie swoją miłością i oddaniem temu zaradzić. "Zwrotki"... poznałam kilka w naszej wieloletniej "karierze adopcyjnej", bywają dzieci tak skrzywdzone, ze czasem nie pomoże już zwykła adorodzina... Skrzywdzone systemem, brakiem odpowiedniej reakcji ze strony instytucji, które powinny chronić ich a nie biologiczne więzi i biologicznych rodziców...

Tymczasem dzięki takiej polityce naszego kraju poszkodowane są tylko dzieci. Zmniejszona liczba adopcji, wstrzymane adopcje zagraniczne, przedłużające się procesy pozbywania praw rodziców biologicznych i przekazywania dzieci do adopcji...
To czyjaś krzywda, realna, nadająca piętno na lata. Jestem zdruzgotana że tacy ludzie rządzą naszym krajem.

4 komentarze:

  1. i tak wiele adopcji jest nieudanych. wiele tych dzieciaków jest genetycznie obciążonych i bardziej podatnych na patologię, uzależnienia niż reszta. mają więcej problemów rozwojowych, emocjonalnych, psychologicznych, szybciej mogą wpaść w konflikt z prawem. cięzko te dzieciaki wyprowadzić na prostą, bo one często z natury są bardzo problemowe. rodzice adopcyjni nie dają rady i rozwiązują adopcję. Istnieje ryzyko RAD i FAS. faktnże lepszamrozina adopcyjna czy nawet dom dziecka niż patologia w domu rodzinnym. a co do ciebie, brakuje ci jeszcze czarownicy i czarnoksiężnika :D

    XXX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele to spora nadinterpretacja, odsetek nieudanych adopcji nie jest duży, dużo rodzin adopcyjnych daje rade wyprowadzić dzieciaki (pomimo obciążeń po RB) tak aby żyły normalnie. Znam wiele rodzin biol gdzie dzieciaki mają sporo problemów emocjonalnych, rozwojowych itd - więc to również duza nadinterpretacja, uznanie że w RA jest ich więcej.
      Rozwiązanie adopcji to ogromna ostateczność i marginalne przypadki. Owszem, bardziej niż w RB istnieje ryzyko FAS i RAD.
      Rodzina adopcyjna to nie "lepsze" zastępstwo dla RB czy DD to niejednokrotnie całkowicie normalnie działające rodziny :) z problemami (mniejszymi, większymi) ale jak obserwuje na około - naprawdę nie największymi.
      Za Czarownicę i Czarnoksiężnika dziękuję :) - dam już innym szansę :)

      Usuń
  2. Słowa takie jak te z artykułu "o prawdziwej więzi" właściwie mnie już nie dziwią. Naprawdę wielu ludzi tak uważa i takie ma pojęcie na temat więzi z dzieckiem... Wierzy, że więzi krwi to podstawa i... I tu właściwie można by skończyć temat. Jeśli wystarczy nam pokiwanie głowa nad ogólnym stanem świadomości społecznej.

    Natomiast inna sprawa to łączenie tego z liczbą adopcji w Polsce.

    Cóż... Większość dzieci pozostająca w opiece instytucjonalnej i tak nigdy nie miała szans na to by trafić do rodziny adopcyjnej. Dla mnie decydująca będzie tu liczba dzieci stale pozostająca w pieczy zastępczej... Jeżeli zacznie spadać to znaczy, że coś się poprawiło.
    Bo jak na razie liczba urodzeń spadała, a liczba dzieci w opiece instytucjonalnej była stała.

    Pozdr
    M

    OdpowiedzUsuń
  3. Większych bzdur to chyba dawno nie czytałam. Jedyna co zapewnia rodzina biologiczna to więź krwi a to niestety nie zawsze jest więź bezpieczna (o rodzajach więzi/modelach przywiązania Pan (P)oseł chyba nigdy nie słyszał ). I jeszcze ten tekst o tym, że adopcja jest obca naszej tradycji – przepraszam ale od kiedy Polska jest krajem muzułmańskim gdzie adopcja (w takim sensie, że dziecko adoptowane ma identyczne prawa jak dziecko biologiczne) praktycznie nie istnieje? A co się dzieje w głowie człowieka, który po latach dowiedział się, że został adoptowany? To też już jakiś relikt przeszłości – dzisiejsze dzieci adopcyjne raczej rosną z wiedzą o adopcji a nie dowiadują się o tym w ramach prezentu na 18-nastkę… A.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)