środa, 27 lutego 2019

Budzimy się z zimowego snu!

Och tak, pierwsze promienie słońca!!!

Ja w zimę wyłączam się z życia, a siłą rzeczy dzieci ze mną (przynajmniej te, które pozostają w domu - inne ratuje obecność w placówkach 🤭) - aktualnie sztuk dwie w domu przez choroby, ale zazwyczaj sztuk jedna - dokładnie jeden.
Nie ma się czym chwalić ale nie należę do tych Matek, co to spacerują codziennie z dziećmi - nie będę rozwijać tematu co by się nie pogrążać 🙊 ale ja w ogóle rzadko w zimę spaceruję ... 😬 chyba że po supermarkecie 😂 - ciepło, ludzie są, można coś zjeść, wypić, pogadać, uśmiechnąć się, nie ma smogu itd - no cóż, trzeba mieć jakieś wady 👍

Pojawiające się pierwsze promienie słońca są dla mnie jak nowe życie - od razu uśmiech, trampki, gołe kostki - tak, to do mnie skierowana jest akcja "Długie skarpety dla Melepety", jeszcze chwila i zarzucę kapelusz słomkowy - już wyjęty czeka na swój dzień a obok cała artyleria okularów słonecznych...

Tak więc budzimy się do życia - już niedługo będzie można wypchać dzieci na taras, wyrzucić z piwnicy 5 hulajnóg, 8 rowerów, cztery pojazdy, domki i inne nadprogramowe pierdoły a Matka będzie sobie piła kawę w słoneczku. Cudnie! Taką mam wizję i bardzo proszę mnie z niej nie wyprowadzać! W tym roku akceptuję tylko taką wiosnę i lato jak poprzedniego roku!

Ale podsumujmy najpierw zimę - zaliczyliśmy kilka wirusówek, zapalenie oskrzeli z zejściem na płuca, dwie anginy, najprawdopodobniej szkarlatynę, bostonkę, milion katarów, odsmoczkowanie - jesteśmy wykończeni emocjonalnie i lekko fizycznie - co oczywiście nie przełożyło się np na chudnięcie Matki czy wycieńczenie objawiające się ubytkiem kilogramów - nie, tu jak zwykle nadprogram ok 5 kilo i weź tu licz na sprawiedliwość...

Ale UWAGA - od tygodnia śpi Czarodziejek - wykluczyliśmy mleko i wprowadziliśmy kropelki pomagające trawić laktozę i nie chwalimy, nie cieszymy się ale obserwujemy. Ja mam swoje własne  podejrzenia, że Czarodziejek ma takie noce, kiedy na dłużej nie ma Taty w domu - wg mnie tęskni. Czekam więc na jego dłuższą nieobecność, aby moją teorię wykluczyć albo potwierdzić.
Swoją drogą zajebiaszczo... to ja wstaje, jestem 24 h na dobę, na każde wezwanie a ten rozpacza, że Tata do pracy pojechał, że się z ludźmi spotka, w Hotelu wyśpi, własnych myśli posłucha ... ?
Po kompletnym załamaniu po ostatnich kilku nocach i wymownym sms-ie od Ojca do Matki - Czarodziejek zakumał chyba, że przekroczył kolejną granicę i chwilowo się ogarnął ...


Po nocy, gdzie nie przespałaś prawie nic, pozostaje tylko rozładować emocje - sposób dobrowolny, u mnie zazwyczaj werbalny - nie ma jak soczyste przeklnięcie - nie wiem jak wam ale mi od razu lżej... (p.s. Misza to nasz kot...)


No! Więc pozdrawiamy i żegnamy zimę 🖕🤪


5 komentarzy:

  1. Mnie głośne przekleństwo też pomaga. Ale musi być głośne i mocne. Nie jakieś tam miękkie typu: "kuźwa"
    Niestety moje córki mają wyjątkowy słuch i potrafią usłyszeć co tam sobie rzuciłem nawet na samym końcu ogrodu.
    A donoszenie mamie na tatę to ich specjalność.

    Małpy jedne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuźwa to nie przekleństwo 😂😂😂
    Musi być mocne, wyraźne i czasem nawet w grupie 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  3. Naukowcy dowiedli,że przekleństwo ma sens wtedy, kiedy ma literę R, także kuźwa się nie liczy :P
    Widzę, że nie tylko ja potrafiłabym przezimować jak niedźwiedź nie wychodząc ze swojej gawry.. teraz najchętniej wyszłabym z domu i wróciła dopiero jak się ściemni, ale mi nie wolno. Nadrobię od maja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)