sobota, 29 lipca 2017

Pierwsza noc za nami.

Najtrudniejsza z wszystkich moich pierwszych nocy.
Prawda jest taka, że to dobrze świadczy o więzach Czarodziejka i Jego Mamy Zastępczej. Bardzo ciężko jest przestawić mu się na inny dom.

Ale wróćmy do początku wczorajszego dnia. Rano stawiliśmy się pod Sądem Rejonowym z lekkim bólem brzucha. Trafiliśmy na fajną Sędzinę, która uznała, że nasze "wysokie kwalifikacje" pozwalają jej nam zaufać i wydać dziecko. I teraz najlepsze - nie dostaliśmy kuratora jejejeje :) - jak pamiętacie ostatnio dostaliśmy dwóch za mój "niewyparzony" język, który ujawnił się w pismach do Prezesa Sądu - śmiałam prosić o przyspieszenie rozprawy dla dobra dziecka - Wariatka kompletna ze mnie a do tego bezczelna...
:) o 13.00 Czarodziejek siedział już z nami w aucie i podążał do domu.

Jazda rozpoczęła się już na miejscu - ani jeść, ani spać, ani siedzieć...
W końcu mojemu mężowi udało się wyprowadzić go z histerii i namówić do drzemki. Po drzemce wstał jak nowo narodzony - baaa nawet zjadł mleko - matka szczęśliwa wytrwała do godziny 19.00 - kąpanko, karmionko i spać. Rodzice dumni z siebie jak cholera i przeświadczeni, że już wszystko będzie dobrze... no cóż... 23.00 pobudka, histeria ale udało się opanować.
Panika powróciła koło godziny 02.00 i trwała do 06.30 - potem wymienił mnie Mąż abym i ja zdrzemnęła się z 2 godziny. Cały dzisiejszy dzień to kompletne odrzucenie mleka z butelki - co mnie martwi, staram się jednak zastępować mu mleko pokarmami stałymi. Zobaczymy jak dzień pójdzie dalej. Ciężki temat... niestety jeszcze tylko jutro mam Męża w domu bo musi pilnie pozałatwiać pewne firmowe sprawy. Ale miejmy nadzieje, że z każdą nocą będzie jednak tylko łatwiej...
Nic innego mi nie pozostało :).

Ciężki czas przed nami bo uwagę muszę jeszcze kierować na pozostałe dwa moje ancymony z kompleksową obserwacją Czarodziejki, która już kilka razy swoją energią i natarczywością przyprawiała Czarodziejka o strach i ból.

Ogromny szacun kieruję tu do rodziców bliźniaków... masakra, ja nie wiem jak to można samemu ogarnąć :)

8 komentarzy:

  1. Zobaczysz, że będzie dobrze. Jesteście cudownymi rodzicami, i na pewno dacie radę. Na pewno!
    Jak pomyślę, że są takie osoby jak Wy (i wielu innych ado rodziców), to lepiej mi się robi na sercu, i myślę wtedy, że świat jest dobry, a wiele smutnych na początku historii (z jednej strony porzucone dziecko, z drugiej małżeństwo, które pragnie dzieci, a nie może ich mieć) kończy się szczęśliwie.
    Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki. Będzie dobrze :*
    Anna-Róża

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga początki są trudne, bo dla dziecka to kolejna zmiana wszystkiego. Najważniejsze, że już jest tu, gdzie powinien i będziecie teraz tylko szczęśliwi. Noce miną, a Czarodziejek przyzwyczai się do Was :) z resztą na pewno już tak jest, a jednak zmiana otoczenia to też dla dziecka dużo :)
    Cudownie, że jesteście już razem!
    Pozdrawiam, powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie dobrze:) Szacun dla Was. I pisz w wolnych chwilach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie dobrze tak dasz radę. bardzo podziwiam Was i wielki szacunek dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Czarodziejek już nie odmawia jedzenia i nie płacze z tęsknoty. Zmiany maja to do siebie, że czasem trzeba najpierw pocierpieć, aby potem było już tylko lepiej. Cierpliwości i wytrwałości życzę!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmiany są trudne. Dla Was wszystkich to niełatwa sytuacja, ale z czasem ogarnięcie sytuację. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  7. co u Was? kolejne noce już łatwiejsze?

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)