środa, 30 sierpnia 2017

I po urlopie.

Urlop skrócony na własną prośbę, bo już się nie dało.
Starszak miał sraczkę i rzygał przez 5 dni, Młoda przez dwa kolejne a w między czasie najmłodszy ciągle nie spał. Odnosiłam chwilami wrażenie, że moje dzieci się nade mną znęcają.

Powiem tak... jest ciężko. Jest ciężko, bo:
- Młody nie śpi, potrafi od 4-5 czadować na całego a na urlopie bywało i tak, że rozrabiał również od 1 do 3 w nocy a potem od 5 już nic. W dzień z kolei spałby co chwilę...oczywiście walczę z przetrzymywaniem go aby miał dwie drzemki a reszta w nocy.
- Młoda przytula, głaszcze, dba o Młodego zawsze tak, że chwila i zrobi mu krzywdę...
- Starszak? Ciągle gada, nie słucha, jest niegrzeczny...

Tak... ja myślę, że bez większego owijania w bawełnę mogę powiedzieć, że chwilowo mam dosyć własnych dzieci. Muszę wrócić więc do normy we własnych kątach, z dostępem do wszystkiego i miejmy nadzieje, że ten stan minie.

Czarodziejka od 1.09 wędruje na 4 godziny do przedszkola, czas na nią :) bo wykończy brata.
Starszak już tam wrócił... och dzięki za przedszkola :)

Ogólnie nie wiem co chcecie przeczytać, ale muszę przyznać że jest rzeźnia, choć dajemy radę. Staramy się nie narzekać choć czasem się nie da. Niewyspanie się też daje się we znaki zmniejszoną cierpliwością, odpornością i ogólnym rozdrażnienie. Matką roku nie jestem niestety i raczej nie będę. Okazuje się, że wyzwanie podjęliśmy dosyć pokaźne. Ciężko mi teraz stwierdzić czy wiedzieliśmy, że tak będzie. Nie czuję się zaskoczona ale liczyłam ze jakoś to będzie, że może trochę łatwiej :).
No i jakoś oczywiście jest choć chwilami ciężko :).

Sił i weny na pisanie brak - musicie wybaczyć. Całą energię wkładam aktualnie w ogarnięcie tej szarańczy. Tak... hmmm... szarańcza to naprawdę dobre określenie dla tej naszej wesołej gromady :).
Pocieszające jest to, że przyjaciele podjęli wyzwanie i spędzili z nami urlop - wobec czego można uznać, że skoro ktoś jeszcze chce z nami spędzać czas, to może nie jest tak źle :)?







8 komentarzy:

  1. Na początku powiększenie rodziny na pewno jest dużym wyzwaniem, szczególnie, że Twoje dzieci są małe.
    Nie obwiniaj się, że Ci ciężko, że nie ze wszystkim dajesz sobie od razu radę i czasami masz kompletnie dość. To zupełnie normalne.
    Wiem, że to może banalna rada a poza tym przy nawale obowiązków trudna do zrealizowania, ale postaraj się raz na jakiś czas znaleźć chwilkę tylko dla siebie. Na kino, spacer, kawę z koleżanką. Wiem jak trudno wygospodarować na to czas, ale warto, to daje ogromny reset i odpoczynek również psychiczny.
    I NA PEWNO jesteś super mamą i fantastyczną, dobrą i dzielną osobą. Każdy ma chwile zwątpienia i załamania.
    Bardzo dbasz o swoje dzieci i codziennie dajesz z siebie bardzo dużo, nawet jeśli teraz jest Ci bardzo ciężko.
    Trzymaj się i zobaczysz, że ten najcięższy okres za jakiś czas minie i będzie łatwiej.
    Pozdrawiam serdecznie :*
    Anna-Róża

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... Jestem po prostu Mamą, nieidealną do szpiku kosci ale Mamą :). Boje sie zimy w lato jakoś tak wesoło, latwiej...

      Usuń
  2. To co piszesz zupełnie nie jest mi obce :). Czas dla siebie mam ewentualnie między 3.00 - 4.00 nad ranem kiedy towarzystwo łaskawie śpi (co nie jet takie oczywiste). A tak praczka, sprzątaczka, matka zniewolona :)....ale i mamusia :). Zmieniłabyś coś? Wyobrażasz sobie, że któregoś malucha by z Wami nie było? Mi odpowiedź na te pytania pozwala ciągnąć wózek dalej, nie zawsze z uśmiechem, ale jadziem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no pewnie ze byn nie zmienila choc mam takie chwile kiedy odwracam sie za siebie i zastanawiam sie "jak to sie stalo :) chciałam tylko psa :)" . Nikt, kto mnie znal nie podejrzewałby ze bede miała dzieci wiecej niz sztuk jeden :).

      Usuń
  3. Nie dziwię się, że czasem/często masz ochotę uciec od szarańczy;-0
    Między Czarodziejką, a Czarodziejkiem jest nieduża różnica wieku, do tego dochodzi Czarodziej, który tez domaga się uwagi i galimatias gotowy!
    Myślę, że z biegiem czasu wszystko się poukłada;-)Poza tym średnio po dwóch, trzech miesiącach euforia mija i człowiek nagle uświadamia sobie, że jest zmęczony, w ciągłym biegu i nie ma się gdzie schować;-0 Będzie lepiej, obiecuję!;-)
    P.S. Ja mam odwrotnie. Po dwóch miesiącach w domu z Hanią, spania do 9, chodzenia na spacery, na place zabaw, nic nie robienia jakoś nie mam ochoty na przedszkolny dryl. Zresztą me dziecię ostatnio oświadczyło "mamo, nie myśl, że pójdę do przedszkola". O!;-0

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedyne co nam doskwiera odkąd zostaliśmy rodzicami to brak snu. Od trzech lat mamy za sobą może kilkanaście nocy przespanych w całości. Nie dziwię się, że jest Ci ciężko zwłaszcza, że to, co my mamy w udziale trzeba pomnożyć przez 3, a dodatkowe siły czasem ciężko wykrzesać, jak człowiek pada na twarz. A rzeźnia na zdjątkach wygląda uroczo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, niestety brak snu daje sie we znaki. Moje dzieci ladnie śpią, są kochane, ale jak kiepsko sypialy to ja funkcjonowalam jak zombie, bylam bardzo rozdrazniona i potęgowalo to niezadowolenie, przerzucane na domowników. Wyzwanie ogromne, pomaga swiadomosc ze kiedys to w koncu minie :-) Szarancza najkochansza jak spi :) :D Bardzo czekalam na Wasz wpis, przelecialam bloga od początku - super z Was rodzinka, powodzenia zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja z drugim dzieckiem (oba STRASZNA alergia) byłam tak zmęczona że bez oporu dawałam mu lekarstwo na alergie na noc...po tym spał głęboko nawet 6 godzin. polecam! lepiej żeby się dzieciak i mama wyspali to mniej awantur będzie...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)