Czy mam coś na swoje wytłumaczenie?
Trochę mam... zmiany, zmiany, zmiany...
Przełom roku to był dla nas ciężki czas. Musieliśmy podjąć parę trudnych dla nas decyzji, co wiązało się z ogromnym stresem i napięciem. Teraz powinno być już tylko łatwiej.
Dzieci rosną - Czarodziejka jest tak bezproblemowa, słodka i cudnie się rozwijająca, że aż miło popatrzeć. Wesołe, pogodne dziecko, z ogromną pasją do jedzenia :)
Czarodziej niestety miewa trochę problemów. Nadal zmagamy się z totalną głuchotą - pomimo tego, że nie ma już tak dużo infekcji. Przy następnej wizycie u laryngologa lekarze mają już podjąć decyzję czy nadal obserwują czy będą jednak decydować się na jakieś zabiegi.
Dużo buntu jest w Czarodzieju, który czasem doprowadza mnie do szewskiej pasji - ciągle coś mu nie pasuje, o coś się denerwuje i za cholerę nie umie pogodzić się ze słowem "nie" albo "nie wolno".
Nerwy manifestuje krzykiem albo uderzaniem w ścianę i ciągle ta niezadowolona mina bo "On coś chciał". Powiem wam, że chwilami mam nerwy na samej końcówce...
Nadal uczęszcza na zajęcia z pedagogiem (na których robi ładne postępy) i na zajęcia z psychologiem - na których w miarę możliwości staram się być razem z nim aby pracować nad więzią - bo już czasem gubię się czy jego zachowanie to bunt 5-6 latka czy może zaburzenia więzi. Na wszelki wypadek z psychologiem pracujemy nad więzią. Zajęcia te przede wszystkim polegają na tym, że to Czarodziej wyznacza wszelkie ramy - jak się bawimy, kto się bawi i w co itd a psycholog obserwuje czynnie biorąc również w tym udział. Z założenie jest to czas, gdzie rządzi Czarodziej i nie ograniczamy go niczym - ma to na celu poznanie jego wnętrza, co nim kieruje, jakie podejmuje działania itd.
Jedno jest pewne - małe dzieci, mały kłopot ! W domu czasem odnoszę wrażenie, że chwilami musiałabym ciągle go tylko dyscyplinować i stawiać do pionu aby się odpowiednio zachowywał (nie krzyczał, nie uderzał w ściany z nerwów, nie rezygnował za szybko i podchodził spokojniej do rzeczy, które robi itd) - nie chce jednak tego robić, bo frustruje to obie strony. Także mamy lepsze i gorsze dni. A jak wasze 5-6 latki?
Cudna jest na pewno więź między moimi dziećmi. Sposób w jaki się bawią, jak spędzają czas i jak Czarodziej dba o Małą. I tu na pewno duża zasługa Czarodzieja, bo pomimo sporej różnicy wieku on chce się z nią bawić i w wielu sprawach się do niej dostosowuje. Nie żeby nie było kłótni - oczywiście że czasem są, ale całościowo naprawdę fajnie funkcjonują.
Pozdrawiamy was serdecznie - miejmy nadzieję, że coraz bardziej wiosennie :)
Mam 6 latka i jeszcze chodzi do szkoły. Generalnie złote dziecko, ale ciągle bada granicę, choć wie, że jak mówię "nie" to "nie", u nas najgorsze są okresy powrotu do szkoły po jakiejś przerwie, choroba, święta itp. jest wtedy taki rozbity. jak chce sobie pokrzyczeć, to proszę bardzo, tylko niech idzie do siebie do pokoju, pokrzyczy, wrzeszczy a jak mu przejdzie i zmądrzeje, to wraca.
OdpowiedzUsuńRobimy dokładnie tak samo :) chcesz sie drzec? Luz ale u siebie!
UsuńDroga Mamo Czarodzejskich dzieci:) tęskniłam. Dobrze, że jesteś...
OdpowiedzUsuńU naszego Bąbla-trzylatka czasami podobne "objawy" - i też się momentami zastanawiam, czy to tylko bunt, czy może coś więcej. Ale z tego co obserwuję wiele znajomych dzieci ma podobnie - więc na razie tylko obserwuję i nie panikuję. Zobaczymy, jak miną nam dni adaptacyjne w przedszkolu...
OdpowiedzUsuńPieknie piszesz. Zycze Wam duzo zdrowka. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWiesz co, ja pozwalam walnąć w ścianę, rzucić samochodem, krzyczeć - to wyładowanie złości. Sama się drę, kiedy jestem zła (najczęściej kiedy prowadzę;)i to jest normalne, bo inaczej bym chyba wybuchła. Uczę, że jeśli jest potrzeba rozładowania napięcia/złości i pomaga walnięcie w ścianę to to jest ok. Po chwili pytam: "potrzebujesz przytulenia" "tak" i złość mija.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki;)