wtorek, 28 marca 2017

Telefon zadzwonił po raz trzeci...

Tak, dobrze czytacie...
I to taki telefon, na który przyznam się szczerze nie czekaliśmy...

Przedziwne uczucie, kiedy wyświetla ci się "Ośrodek Adopcyjny" na blacie telefonu a ty jedyne co podejrzewasz to to, że dzwonią może poprosić o jakiś wywiad, albo udział w drzwiach otwartych...
Życie jednak sprezentowało jednemu z naszych dzieci... rodzeństwo. Po odłożeniu telefonu czułam się jak po zobaczeniu dwóch kresek na teście (tzn. tak myślę, że tak się czułam, bo nigdy takich kresek u siebie nie widziałam :) ). Nie oszukujmy się jednak, to nie było uczucie szczęścia a raczej "wpadki".
Zadzwoniłam do Męża, który oczywiście był w delegacji i zaliczył mniej więcej takiego samego karpia jak ja chwilę wcześniej. Potem zadzwoniłam do Siostry i  Mamy... każda powiedziała mi tylko: "Nie usłyszysz od nas co powinnaś zrobić".

Cały wieczór pierwszego dnia po tej informacji to masakra... w głowie mega mętlik - Ludzie ja mam już roczniaka i 5-latka z pewnymi problemami wychowawczymi. Nie ma takiej opcji! Na trzecie dziecko? Na niemowlaka? Cholera jasna ja chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do pracy, zakładałam, że zrobię to po macierzyńskim z Czarodziejką...
Noc do dupy - nieprzespana.

Rano budzę się i czuję lekkie wyrzuty sumienia, że nie chcemy go "wziąć"
(pozwólcie że potocznie będę mówić wziąć a nie adoptować, przysposobić itd).
Tłumaczę sobie, że to nie ja jestem za to odpowiedzialna i jeśli jedynym powodem dla którego mielibyśmy wziąć Młodego jest jakaś odpowiedzialność, no to nie, tak nie może być. Ja nie jestem za to odpowiedzialna - powtarzam to sobie i jakoś mija kolejny dzień. Idę spać.

Dzień trzeci - budzę się i czuję się już odpowiedzialna za tego "gówniarza", zaczynamy nieśmiało myśleć gdzie byśmy go położyli, jakie mamy opcje, jak dam radę z trójką w moim aucie, czy my jeszcze kiedyś pojedziemy na zagraniczne wakacje?
Zaczynam czytać fora matek wpisując w google hasło "trójka dzieci a praca" czy "jak to jest z trójką dzieci". Rodzina na nas patrzy i zaczyna do nich dochodzić, że z przedwczorajszego stanowczego "NIE" dziś niewiele zostało.
My patrzymy na siebie z mężem i śmiejemy się pod nosem, że byłyby jaja jakbyśmy mieli trójkę. W sumie On o tym zawsze marzył a Ja się zapierałam pukając w czoło "że po moim trupie" albo z "drugą żoną"... Czy go weźmiemy? Nie! - Oczywiście że nie! - On mówiąc to patrzy na mnie, ja na niego, śmiejemy się - ucinamy temat.

Dzień czwarty - parę miesięcy temu kupiliśmy większe mieszkanie, nie odebraliśmy go jeszcze, ale za 3-4 miesiące powinniśmy tam już mieszkać - w sumie to w piątkę byśmy się zmieścili, nie?
Czarodziej byłby z Czarodziejką w pokoju a Czarodziejek sam - bo młody, karmienie nocne... rozbudzałby resztę. Chciałbyś abyśmy go wzięli? - pyta Żona. Chciałbym ale nic ci nie narzucę, bo wiem że odpowiedzialność w większej części spadnie na Ciebie - mówi Mąż...

Dzień piąty - Ona patrzy na Niego - On na Nią i czują że "gówniarz" już jest ich rodziną! Jest bratem jednego z ich dzieci i ma tylko ich. Poza tym trójka dzieci jest przecież fajna! Żona znalazła wiele blogów Matek Trojaczków i wszyscy naprawdę się świetnie bawią. Jakby co założy kolejnego bloga, nie? :).
W przedszkolu na grze w piłkę siedzi z Matkami trójki dzieci, podpytuje i nieśmiało opowiada o swojej sytuacji. Czuje sie już z nimi czymś związana, jakby ich rozumie jak to jest mieć trójkę... Fakt... Żona nie wróci do pracy realnie przez dwa, trzy lata - ale czy to tak długo w przekroju życia? Pierwsze lata będzie ciężko... ale potem? Fajna taka zgraja... Poza tym chyba po coś kupili to większe mieszkanie, nie?

Powiem wam jedno - dla mnie to była najtrudniejsza decyzja w naszej adopcyjnej drodze.
Dla wielu adopcja jest szansą na jedno dziecko, coraz częściej jednak do adopcji ludzie podchodzą i drugi raz... Nigdy jednak nie pomyślałabym, że dla mnie adopcja będzie szansą na wielodzietną rodzinę :).

Czarodziejek urodził się miesiąc temu i od tego czasu o Nim wiemy, ale dopóki my nie byliśmy pewni i nie mieliśmy wiążących informacji z Ośrodka nie chciałam pisać tzn. nawet nie wiecie jak chciałam ale jeszcze nie mogłam :).
Wiedzieliśmy, że leży sam w szpitalu i musieliśmy to przełknąć - wszystkie moje dzieci leżały same w szpitalu przez 2-3 tygodnie ale wtedy ich nie znałam, więc serce nie bolało mnie tak jak tym razem.Aktualnie przebywa już w Rodzinie zastępczej. W ciągu najbliższych tygodni Mama powinna się zrzec, wtedy uprawomocnienie zrzeczenia, pełny wywiad Ośrodka i nasza kolejna rekwalifikacja!!!
Potem poznanie dziecka (realnie wg Ośrodka - maj), następnie złożenie dokumentów do Sądu... I kiedy piecza? Pewnie czerwiec, lipiec.
To, że mamy adoptowanych dwójkę dzieci, że jedno z tych dzieci to rodzeństwo Małego niestety nic nie ułatwia. Czekają nas kolejne miesiące oczekiwania na Młodego, kolejne procedury, testy itd...
A Młody będzie nadal w Rodzinie zastępczej - mimo że prawdziwą Rodzinę już ma ...

21 komentarzy:

  1. Gratuluje!!!!! I zazdroszcze. U nas tez byl ten drugi telefon o rodzenstwie naszego syna. Czekalismy z wielka nadzieja.... niestety okazalo sie ze przeszkody zdrowotne sa dla nas zbyt duze. Zrezygnowalismy, choc ja w glowie juz ustawialam łóżeczko i chciałam zaczynac urlop macierzynski. Po dwoch latach telefon znow zadzwonił. Tym razem pracownicy OA nie liczyli nawet na nasza pozytywna odpowiedz ale potrzebowali formalnej odpowiedzi na nie, bo sytuacja zdrowotna byla jeszcze gorsza niz poprzedniego dziecka. Wiem ze syn mial mnostwo szczescia. Bo byl pierwszy. Bo jego mb jeszcze sie stanela na samym dnie. Jego rodzenstwo niestety nie mialo juz tyle szczescia. Mysle o nich czesto ale wiem ze nie dalabym rady. Wiec jeszcze raz wam gratuluje- niech maluch rosnie zdrowo. I niech dobre wróżki jak najszybciej pomoga mu odnalezc drogę do waszego domu zeby rodzina była w komplecie. Jestescie cudowni.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bylo/jest coś czego boję się najbardziej, nie mamy na piśmie info o zdrowiu ale mamy ustne i sa dobre - mam nadzieje ze przy przegladaniu papierow nie bedzue niespodzianek, podkreslalam to jednak 5 razy Osrodkowi wiec zakladam ze wszyscy są poważni...
      Nie zazdroszcze sytuacji ale mam swiadomosc ze w przypadku takich informacji postapilabym tak samo. Musze dbac o rodzinę którą już mam!

      Usuń
  2. Oj czekałam na ten wpis. Po paru zdawkowych informacjach na fb wiedziałam co się kroi. :-) Czeka Was totalna rewolucja. Nie sądziłam jednak że na tą rewolucję przyjdzie wam jeszcze tyle czekać. Ale z drugiej strony to trochę dobrze - będziecie mieć czas na oswojenie się z myślą o piecioosobowej rodzince.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie czas również na remont bo do tego mieszkania co mamy moglibysmy miec problem ze zgodą kuratora i pozytywnym wywiadem srodowiskowym. Na razie nie kopię sie z systemem bo wiem jak to wygląda i ze dwukrotnie niewiele zdzialalam ale staram sie ja najszybciej realizowac wszystko co mam w planie. Na początek dokumenty do rekwalifikacji :)

      Usuń
  3. Ale szok!Rozumiem Twoje obawy ja też juz o trzecim dziecku w ogóle nie myślę,ale jednak gdzieś w głebi szczerze Ci zazdroszczę takiej"wpadki".Straszne i bez sensu dla mnie tylko ta procedura.Czemu tyle to musi trwać i to w takiej szczególnej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie ta sytuacja raczej bym sie do 3 adopcji nie zglosila... ale rodzenstwo wszystko zmienia :) niestety muszę też pogodzic sie z tym ze w przypadku kolejnych sytuacji tego typu kolejne dzieci beda musialy znalezc szczescie gdzie indziej...

      Usuń
  4. Czytam już kolejny raz i nie potrafię wyobrazić sobie emocji, które Wam towarzyszyły w ostatnim czasie. Najważniejsze, że zgodnie podjęliście decyzję. Tylko dlaczego to wszystko tak długo trwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staralam sie pokazac jak umialam rozwoj swiadomosci i dojrzewanie do tej decyzji :)
      Dlugo... liczylam na to ze system ma na to jakis przyspieszony sposob... typu my jako RZ ale niestety...

      Usuń
  5. Ech te procedury... Tak sobie myślę,że tyle dobrze (jeśli w ogóle można brać takie kategorie pod uwagę), że jest w rodzinie zastępczej, wierze,że dobrej rodzinie zast. a nie w DD. Układ 2+3 super sprawa. Gratuluję !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno w bdb... ja przeszukalam juz interneta :) i mają duze doświadczenie :) przy Czarodziejce mielismy duzooooo szczescie, licze na ponowne :)
      2 synów i córka - ci co mnie znają nie uwierzą, ja sie na wielodzietną Matkę nie zapowiadalam :) - baaaaa przy pierwszym wszyscy byli przerazeni hahaahhaha :)

      Usuń
  6. Aż mam dreszcze po przeczytaniu twojego posta. Gratuluje:)szkoda tylko że nie ma u was możliwości byście zabrali swoje trzecie dziecku już teraz do domu ehh ta biurokracja trzymam kciuki aby wszystko się poukładAli i aby maluch jak najszybciej był z wami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana dziękuję :) robimy wszystko aby dzien w ktorym z nami juz bedzie byl z nami w nowym mieszkanku, w swoim pokoju - tyle mozemy zrobic na ten moment ...

      Usuń
  7. Zła jestem na te procedury!
    Wiedziałam, wiedziałam, że się zdecydujecie. Jeszcze chwila, i już będziecie razem. Oby szybko minęło.
    Uświadomiłaś mi również, że i nas może "to" spotkać. Bądź w gotowości, przyjdę do Ciebie wtedy;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale wiadomość ! Gratulacje i pełen szacunek za podjęcie takiej decyzji. My odsunęliśmy od siebie kolejną wizytę w ośrodku adopcyjnym - i dopuszczamy możliwość powiększenia naszej rodziny tylko w sytuacji, gdyby (podobnie jak teraz u Was) biologiczna mama Bąbla urodziła kolejne dziecko. A trójka to już dla mnie jakiś kosmos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dla mnie też była 😂 niedopuszczalna ale życie to życie :) kolejny raz mam za swoje - zawsze jak się zaprę że czegoś na bank nie zrobię to życie mnieszybko skonfrontuje, zapieralam się więc mam za swoje :)

      Usuń
  9. I choć przeżywałam to razem z Tobą na żywo, teraz czytam i znów ryczę. Jestem taka szczęśliwa i dumna z Waszej decyzji!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiesz nawet jak wazne jest moc podniesc telefon i zadzwonic, napisac do kogos kto kuma co czujemy tak w pełni :) i nie skrytykuje nawet tych naszych najgorszych emocji - bo jak widac czesto decyzja to droga :)

      Usuń
  10. Właśnie trafiłam na Twojego bloga i to akurat na ten post! Wasza historia jest o tyle bliska mojemu sercu, że do nas też zadzwonił taki niespodziewany telefon :) Kiedy pierwsza córka miała roczek, urodziła się jej siostra. My akurat nie mieliśmy problemu z decyzją, pewnie dlatego, że było to nasze drugie dziecko a nie trzecie tak jak u Was, ale szok był, nie spodziewaliśmy się. Emocje były dokładnie tak jak u Was, poczułam się jakbym zobaczyła 2 kreski na teście (coś o tym wiem,bo ja akurat byłam raz w ciąży - przez 2 tygodnie) Mieliśmy tylko 6 tyg na przygotowania, w międzyczasie wakacje,które były już opłacone. Małą "wysadziliśmy" na szybko do dużego łóżeczka, poprzestawialiśmy wszystko i w zasadzie byliśmy gotowi :)Nie powiem, nasze życie od 3 lat to jakiś matrix, ale za nic w świecie nie zmieniłabym swojej decyzji. Nie mogłabym żyć ze świadomością, że nie przyjęłam dziecka tylko dlatego, że mam małe mieszkanie czy jest trudno. Dziś, gdy widzę jak dziewczynki się kochają, jak są zżyte (choć nie brakuje chwil, że obie płaczą;) to łezka kręci się w oku.
    Gratuluję Waszej rodzince, życzę dużo miłości i cierpliwości, na pewno czeka Was dużo pracy, ale warto! Będę Was podczytywać na pewno!
    P.S. Czemu to tak długo trwa? U nas jak minęło te magiczne 6tyg to zaraz maluch był z nami... Trzymam kciuki,żeby wszystkie formalności zostały załatwione szybko. W końcu czeka rodzina <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak będę kiedyś miała taka sytuację przeczytam twój post i będę wiedziała co robić 🙂 podziwiam trójka dzieci ja zawsze marzyłam o trójce jak narazie mam małego skrzata i czekam na kolejny drugi telefon pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)