sobota, 20 sierpnia 2016

Dwójka to nie jedno...

Tak - oto moje odkrywcze stwierdzenie - dwójka dzieci to nie jedno! :)

Kiedy jedno się uspokoi, to drugie coś chce... Jezu i oni cały czas krzyczą... w ostatni wieczór czułam się jakbym zaorała pół hektara... a ja spędziłam tylko kolejny dzień sama z dwójką dzieci - tak, Pan Mąż w pracy daleko... Przyznam się bez bicia, że byłam bliska asekuracyjnego zamknięcia się na chwilę w łazience i policzenia do ... do ilu trzeba :).
Chyba wam opowiadałam, że miałam takie chwile z Czarodziejem, że siedziałam w kiblu w kuckach i płakałam z bezsilności jak dziecko? A potem klęłam. Tak, klęłam, klęłam, klęłam. Musiałam. Byłam tak wymęczona jego energią, jego nadpobudliwością, jego niesłuchaniem... Eh chyba nawet nie chce teraz tu do tego wracać. Nie chcę, a na pewno nie dziś.

Wróćmy do tematów obecnie mnie nurtujących :)...
Czarodziej gada non stop...na prawdę non stop... kiedy ma otwarte oczy to się po prostu nie zamyka - czasem się zastanawiam czy u niego jest to jakiś mechanizm połączony? Do tego biega, skacze, śpiewa, krzyczy, tańczy...
Czarodziejka piskiem próbuje wszystko wymusić i zamiast przygotowywać się do raczkowania (mam podejrzenia, że jest lekko leniwa :P ) to usiłuje wymusić na mnie ciągłe przemieszczanie jej. Bronię się ale ona jest chyba twardsza :).
Nasz dom przypomina chwilami szpital psychiatryczny...tylko nie jest w nim tak czysto i sterylnie :)

Ale jest postęp i nadzieja na przyszłość! Czarodziejka od prawie tygodnia przesypia całą noc. Odstawiłam nocne karmienie. Prawie 9 miesięcy to już czas. Nie chciałam tego robić zbyt szybko, aby jej niepotrzebnie nie stresować ale po dwóch miesiącach uznałam, że już można. Bałam się tego a tymczasem już pierwszej nocy nie zawołała, zresztą ostatnie tygodnie jak sobie przypomnę to ja ją chyba na to karmienie budziłam... Ja czułam, że powinnam a Ona zjadała skoro już przynosiłam bufet. Aktualnie pochłania nocną dawkę kaszki i znika w czeluściach ciemnego pokoju w okolicach godziny 20.00. Piętnaście minut po niej transportuje się tam Czarodziej. Zginęłabym marnie, gdyby znikali tam później... Ja wtedy ... siadam... w ciszy... wczoraj zjadłam całe zapasy wszystkiego co niezdrowe... jakieś zostawione z kiedyś tam chipsy niepierwszej świeżości, do tego czekoladę której nigdy nie jem, paluszki ... a i przepraszam, zapomniałabym, wcześniej - jak już zasnęli - w formie nagrody przygotowałam sobie tygrysie krewetki z pomidorami i makaronem. Ci co mnie znają wiedzą, że na przygotowanie jedzenia to ja zawsze mam siłę :). Jak już się nimi nagrodziłam, to zjadłam wszystko to, co niezdrowe. Tak... musiałam się za ten dzień nagrodzić.

Przy obecnej pogodzie nasze jedyne hobby :)

9 komentarzy:

  1. Hi hi - jakbym o sobie czytała i o moich "aniołkach".

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również:)Jak trafiła do nas córcia to miałam wrażenie jakbym miała nie dwójke a od razu piątke dzieci.Wszystko mi znane doskonale-syn też gada jak najęty(czasami brak mi sił żeby prowadzić z nim dialog)a mała wrzeszczy jakby ją rozdzierano zwłaszcza jak coś jest nie po jej myśli,i krzykiem też wymusza.Ja mam tak już od dwóch więc pociesze Cię że z czasem do pewnych rzeczy przywykniesz inne ogarniesz i będzie mniej stresujących chwil:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że czarodziejka przesypia Ci całą noc :) Ja czekam z utęsknieniem na chwile jak będę mogła spać w nocy ciągiem np 5 godz. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Domyślam się, że łatwo nie masz - nagroda jak najbardziej zasłużona. Mimo Twych tak cieżkich przeżyć, przyznam się bez bicia, że czytając Twoj wpis miałam niezły ubaw! Na pewno gdyby taka cisza była na dłuższą metę, to by człowiekowi coś nie pasowało ;-) Życzę Ci duuuużo siłki i cierpliwości! Masz super dzieciaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam to w oczekiwaniu na... ale wiecie nie odstrasza mnie to to jest właśnie macierzyństwo a my świadome tego jaka praca nas czeka i tak marzymy o tym bo ptem przyjdą te piękniejsze chwile życzę więcej chwil dla siebie i cierpliwości; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoja lekkość pisania jest fantastyczna :-) a nagrody całkowicie zasłużone :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja mama do dziś opowiada, że czasem nie mogła pod koniec dnia słuchać mojego głosu, bo nawijałam non-stop od rana do nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uff, aż się zmęczyłam od tego opisu.
    Nie znoszę jak dzieci piszczą, to mnie chyba najbardziej denerwuje. Koleżanki córeczka odstawiona do chodzika piszczała tak, że szklanki pękały. Potrafiła tak 15 minut. Miało się wrażenie, że na jednym oddechu.

    Tak czytam te opowieści i ciągle się dziwię, jakie miałam "niemowlęce szczęście". Nie znam niczego z tych denerwujących dziecięcych zachowań z autopsji. Miałam małego aniołka. Potem to się trochę zmieniło. ;) Teraz też gada i gada. Ma prawie 8 lat i na razie nie mija.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)