wtorek, 28 stycznia 2014

U nas nie najlepiej...

Nie mam nawet siły na pisanie...

U nas do dupy, nasza Jagódka ma nawrót. Moja siostra z córeczką już od 2 tygodni leży na hematologii i od nowa dziewczyny walczą. Jagódka znowu będzie przygotowywana do przeszczepu, o ile będzie kolejny dawca. Czekamy na informacje w tym temacie.

Jogi jest już po pierwszej chemii ale jej skuteczności jeszcze nie znamy - nie wiemy, czy chemia wybiła paskuda! A od tego zależy co dalej. Drugiej nocy od podania chemii Malutka prawie odeszła... do tego zdążyły mieć już sepsę i trzydniową gorączkę 41 stopni. Całe ciało Malutkiej jest w skórnej alergii, w ranach, krostach - przy braku jakiejkolwiek odporności to kolejne zagrożenie dojścia infekcji np. gronkowca...
Nie wiem ile jeszcze Ona musi znieść...

Nie mamy już wszyscy siły. Otworzyliśmy kolejny - trzeci - rok walki o Jagusię. Między innymi dlatego nie jestem gotowa na własne, kolejne dziecko... dziewczynkę... Nie teraz. Nie mam gdzie tego pomieścić ani jak tym się cieszyć. Moje problemy - czy moje dziecko ma Fas, czy nie Fas - to przy tym taki banał...
Fakt jest jednak i taki, że muszę zadbać i o własne zdrowie, bo od paru tygodni dolega mi prawie wszystko... A żeby mieć siłę pomóc siostrze, muszę sama być zdrowa. Na razie jestem jak wypluta, jak rozjechana... Psychicznie nie ogarniam, że znowu musimy to przechodzić...

W ramach pokazania co o tym wszystkim myślę, na nowy rok zrobiłam sobie prezent...

7 komentarzy:

  1. Wszystkie choroby, przy chorobie dziecka, do tego tak poważnej ... to pryszcz, bułka z masłem. Bardzo współczuj, choć nawet przy moim wysokim wskaźniku empatii zapewne tego bólu nawet nie ogarniam umysłem. Nie wiem co więcej napisać... Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Beata, wspieram myślami Was wszystkich.
    Pozdrowienia zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymamy kciuki !!!

    Kate

    OdpowiedzUsuń
  4. Musisz być silna dla Jagody i jej mamy. Wiem jednak, jak strasznie to ciężkie!
    Ściskam Was dziewczyny!
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  5. Przesyłam pozytywne myśli... I obiecuję modlitwę

    OdpowiedzUsuń
  6. dużo bólu:(...pozdrawiam i życzę sił i Tobie, i Wam, i Jej, i Jej rodzicom i bliskim...choroba dziecka to zdarzenie okrutnie bolesne i rujnujące nas od środka...ale nie zapominaj i o sobie i swoich. To inne relacje niż z najbliższymi w chorobie ale moja żona na co dzień jest wśród takich dzieci jak J...nie pozostaje to bez wpływu na nas w domu i daje co i raz refleksje....z mojej strony zapewniam o modlitwie...p.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)