Nienawidzę tego strachu o Czarodzieja, znowu wrócił...i myślę sobie, że pewnie zawsze już tak będzie, że będę się o niego bać.
Ci, co śledzą naszą historię wiedzą, że bywało u nas rożnie, i że strach o Czarodzieja towarzyszy mi praktycznie od początku naszej wspólnej drogi... Miesiąc Czarodzieja leżącego samotnie w szpitalu i 15 miesięcy w wielodzietnym rodzinnym domu dziecka niestety mu nie pomogły.
Nadpobudliwość, nadwrażliwość dźwiękowa, brak skupienia, zaburzenie więzi, sieroce zachowania itd...
Przed wakacjami już było lepiej, Czarodziejowi udało się już dorównać grupie, weszliśmy jednak w strefę pięciolatków i wymagania znowu podskoczyły do góry. Do tego zmieniliśmy przedszkole i pojawiła się Czarodziejka a i ja (wstyd przyznać) często bywam zniecierpliwiona i nerwowa :(.
No i problemy wróciły... jest zbuntowany, nie słucha i ciężko mu się skupić, praktycznie wszystko jest w stanie odwrócić jego uwagę... a mi serce pęka, bo boję się o niego jak jasna cholera :( ... nie widzę go w szkole, po prostu włosy stają mi dęba na samą myśl o tym, jak ten mój mały człowiek skupi się na tyle, aby coś z lekcji wynieść.
Jako, że nie czuje się wcale dobrze ze swoimi strachami i uciszanie ich do niczego mnie nie zaprowadzi, umówiłam się do poradni psychologiczno-pedagogicznej w naszym mieście - do tej pory Czarodziej uczęszczał w przedszkolu na WWR (wczesne wspomaganie rozwoju - polecam każdemu rodzicowi niepokojącemu się o swoje dziecko) i w starym przedszkolu miałam zaufanie do Pań, które starały się go ogarniać i z nim pracowały, w tym nie, bo te zajęcia prowadzi siostra zakonna...może jestem zacofana i uprzedzona, ale jakoś mi się to nie składa... :).
Tak czy tak, chciałam aby małego właśnie w Poradni przebadali pod względem różnych zaburzeń utrudniającym mu naukę, mamy jeszcze całe dwa lata aby nad nimi pracować zanim pójdzie do szkoły.
Pierwsza godzina spotkania odbyła się tylko ze mną i wszystkie moje strachy wywaliłam na ławę - wolę powiedzieć więcej niż mniej aby Panie miały pełen obraz. Powiedziałam co widzę, co czuję i czego się boję. Powiedziałam też, jakie winy widzę w sobie. Drugie dwie godziny Czarodziej pracował już sam - beze mnie. Diagnozę na papierze będę mieć za tydzień, ale już teraz usłyszałam, że na pewno Czarodziej ma zaburzenia percepcji oraz zaniżoną zdolność koncentracji... Tego się bałam, wiadome, że chciałam usłyszeć, że ma to w normie wieku, ale niestety jest poniżej normy...Czeka nas kolejne zderzenie się z problemami, których się boimy, wiem też jednak, że to coś daje... bo praca nad naszymi dziećmi daje rezultaty i tego się będę trzymać!!! Czeka też mnie dużo pracy z młodym, głównie mnie niestety, bo mojego Męża praktycznie ciągle nie ma, więc z tymi problemami i strachami zostaję trochę sama... Do tego będę musiała dosyć mocno popracować nad swoją cierpliwością aby miało to sens i nie przynosiło nam obu niepotrzebnego stresu...
Dwa lata temu na pewne wizyty tu i ówdzie również cisnęłam ja i przyniosły one sporą poprawę i potem usłyszałam, że miałam rację... Przede wszystkim jednak pomogły one Czarodziejowi - a tylko to jest najważniejsze. Nauczyłam się więc szanować swoją intuicję i reagować, kiedy czuję, że dzieje się coś niepokojącego - niezależnie od wszystkiego, od tego czy ktoś myśli że przesadzam czy nie.
P.S. Żaląc się przyjaciółce że byliśmy u psychologa i że jednak jest trochę zaburzeń powiedziała mi piękne słowa: "Beata Czarodziej może wilkiem z Wall Street nie zostanie ale to najlepszy dzieciak jakiego znam!"
I tego się trzymam :).
Brawo Ty:) niestety nie lubię kiedy przeczucia się spełniają.... kurwa. Jak ja tego nie lubię. Ponad miesiąc temu wiedziona niepokojem z porodówki zawitałam do neurochirurga.. córka ma zrosniete szwy czaszki. Czeka nas operacja. Także tego....
OdpowiedzUsuńZabrałaś się z bykiem za rogi i zobaczysz: zaprocentuje. Dzieci są bardzo plastyczne i jestem pewna, że praca z Czarodziejem przyniesie wymierny efekt. Swoją drogą i nie gwoli pocieszenia: gdyby tak badać wszystkie dzieci na okoliczność zaburzeń percepcji (szeroko pojetych) i koncentracji to znaczna większość kilkulatków miałaby z nimi problem.
Wiem, dlatego moje podejście jest takie że jak weźmiemy się za to teraz to tylko lepiej dla Czarodzieja i bedzie łatwiej za 2 lata.
UsuńCo będą teraz robić ze szwami?
Leśna to ładnie ujęła: matczyne serce może wiele pomiescic:) okn13m-ca będą modelować czaszkę przez wycięcie szwów i przecięcie kości... brrr. Nie dopytywalam jeszcze o tą wersję, bo istnieje jeszcze opcja endoskopowe j operacji w 6mż. Dowiemy się w grudniu.
UsuńJak tam Czarodziejka i dream team rodzeństwa?