czwartek, 12 maja 2016

Spotkanie z Prezesem Sądu

Spotkanie bardzo miłe, aczkolwiek przez 45 minut była mowa przede wszystkim o tym, jak duże problemy z Sędziami, czasem itd ma nasz Sąd.
Dwa tygodnie wcześniej do Prezesa wysmarowałam pismo i spotkanie miało poruszać właśnie ten temat.

Nasza Sędzina nie ma wolnych terminów, jeśli mieliby nas gdzieś wcisnąć, to wyrzuciliby kogoś innego. Czy chciałabym tak?Czy moja sprawa ważniejsza jest od spraw o ustanowienie kontaktów? Od spraw, w których walczy się o dzieci przy rozwodzie?...
Nie, nie chciałabym, liczyłam raczej na to, że jednak znajdzie się jakaś wolna godzina, albo ktoś zostałby chwilę po pracy... Sędzina bez poznania nas nie wyda nam dziecka, zbyt duża odpowiedzialność, muszą mieć pewność itd itd... Jakby wzięcie po paru miesiącach (a nie w tydzień od poznania) dawało większą szansę na udaną adopcję (podobno ostatnio sporo jest "zwrotów" - ale to temat na dłuższą dyskusję).
WG mnie gwarancji czas nie daje żadnej bo albo ktoś jest świadomy w ogóle rodzicielstwa + tego co niesie ze sobą rodzicielstwo adopcyjne albo nie i czas odwiedzania nic tu nie zmieni. Cóż, nasza Sędzina uważa inaczej i mogę w skrócie rzecz biorąc zjeść własną rękę z poczucia niesprawiedliwości i krzywdy - to już moje podsumowanie :).

I podobno naprawdę niedługo i tak czekamy, nasza sprawa nie leży...
Nie pociesza mnie to...

Ściana, nic nie zrobię, wiem to, odbijam się od biurokracji i tyle. Malutka będzie z nami w połowie czerwca...jak to przetrwać, nie wiem, po prostu żyć. Remontujemy mieszkanie, przygotowujemy rzeczy, robimy zakupy, jeździmy do niej, kiedy tylko możemy. Staramy się spędzać czas możliwie najnormalniej.
Jest cudowna i mega charakterna (w Mamusię :) - w sensie w nową Mamusię :)
nie posiedzi, nie poleży, tylko chodzić z nią :) wstaje o 05.00 - zginę marnie jak gówno sarnie, jak to mój mąż powiada :)
5.00 rano? Hallo? PO co :)? ale chodzi spać o 18.30 więc pierwsza droga przede mną to lekkie przekierowanie czasu, czyli później chodzimy spać i później wstajemy a później powalczymy trochę z tym noszeniem :)

Tymczasem Malutkiej od paru dni coś jest, jest strasznie marudna, niegrzeczna, nietykalska, nie ma gorączki ani nic... myślę, że idą zęby, w końcu ma 5,5 miesiąca :). Biedna Mama zastępcza :).

8 komentarzy:

  1. Czyli wielka doopa. Podobnie "tłumaczyli" nam. Nasza sędzina też z tych "podejrzliwych", bo ponoć i we własnej rodzinie miała przypadek nieudanej adopcji.
    Pozostaje tylko rzecznik praw dziecka, albo czekanie grzecznie w kolejce.
    Oczywiście, że dłuższy czas "widzeń" nie daje gwarancji, no ale wytłumacz to funkcjonariuszowi publicznemu, który przekonany jest o swojej nieomylności.
    Zatem życzę Wam dużo cierpliwości i radości z odwiedzin;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, co za durne procedury!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuje tego czekania i bezradności.My od złożenia papierów do rozprawy czekaliśmy krótko ale żeby w ogóle te papiery złożyć też trochę minęło bo tu z kolei OA uważał że i mała i RZ muszą się do nas przekonać.Kiedy zdecydowaliśmy się na malutką miała 4 miesiące a w domu pojawiła się jak miąła 5 i tydzień.Wiem zatem jak wyczerpujące jest to czekanie i jeżdżenie tymbardziej że mamy też starszego syna i on to też mocno przeżywał ale kogo to obchodzi bez sensu nie rozumiem tej polityki adopcyjnej.Gdzie tu dobro dziecka?Rozumiem Twoją wściekłość.Na szczęście jak córcia już u Was będzie szybko zapomnisz otym czekaniu i wtedy jak na ironie czas będzie pędził jak szalony.A jak synek sobie z tym radzi?Jaka jest różnica wieku między Waszymi dziećmi?U nas 5 lat,trochę dużo ale więż tworzy się super.pzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale lipa :/ A tak bardzo trzymałam kciuki i liczyłam, że może jednak uda się Wam coś załatwić. No nic, trzymajcie się dzielnie i niech ten czas szybko Wam zleci. P.S. Zwyczaje Córci bardzo podobne do Bąblowych,kiedy był młodszy - pobudka też zawsze w okolicach 5, a o 18 już go nie było ;)Nam to akurat pasowało i idealnie wpisywało się w nasze dotychczasowe zwyczaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie jednak, ze podzialalas:) Do Ciebie nalezy decyzja, czy ciagniesz to dalej i walczysz, czy juz spokojnie czekasz te ok 4 tygodnie... To szybko minie, choc teraz Was wykancza i wydaje sie zupelna strata czasu dla Malutkiej.

    Czasem ja tez nie rozumiem po co na cos waznego tak dlugo czekam, ale zycie pokazuje ze zawsze jest jakis cel i sens, pozornie niepotrzebnych zdarzen.

    Czekam niecierpliwie na wiesci, ze to juz!:) I na pierwsze relacje z zamieszkania z Mala:)

    OdpowiedzUsuń
  6. beznadzieja :) pocieszający jest fakt że dziecko jest w rodzinie zastępczej a nie w domu dziecka tam na pewno otrzymuje więcej miłości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Liczyłam na to, że jednak spotkanie z Najwyższym coś zmieni. A najgorsze jest to, że dla dobra Córci i Waszej Rodziny za dużo szumu nie można zrobić. Wiem, że marne to pocieszenie, ale ten czas szybko minie i za chwilę będziecie razem w domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wniosek z tego taki, że przepisy przepisami, a i tak wszystko zależy od subiektywnych poglądów sędziego. Przykre to. Trzymam kciuki, żeby czas Wam szybko zleciał :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)