wtorek, 24 marca 2015

Jeszcze z dwa tygodnie...

Decyzja o kwalifikacji będzie gdzieś w okolicy 10 kwietnia, musimy uzbroić się jeszcze w cierpliwość :)
Taką informacje otrzymaliśmy parę dni temu, cóż... pozostaje nam czekać...

U nas wszystko w porządku, przyszły cieplejsze dni, które tak bardzo uwielbiamy. Po okresie rozrabiania Czarodziej w końcu zaczął być grzeczny w Przedszkolu i tak się chłop zmobilizował, że dostaje muchę dziennie :) - w nagrodę za dobre zachowanie :)

Od 3 miesięcy mieliśmy fazę pistoletu... ma-sa-kra!!! Młody strzelał ze wszystkiego, z poduszek, z klocków, wiertarka udawała pistolet, palce itd...

Kiedy był tak bardzo niegrzeczny i kiedy już opadały nam ręce, ostatnim rzutem na taśmę umówiliśmy się z nim, że jak będzie dłuższy czas grzeczny będzie mógł swoje pieniążki ze skarbonki wydać na co będzie miał ochotę, a my mu dołożymy jeśli trochę mu zabraknie... No i padło na pistolet... Nie byliśmy zadowoleni, akurat zbiegło się to z wizytą psychologa w Przedszkolu i postanowiliśmy z Panią psycholog o tym pogadać...
Pani psycholog ma już 19-letniego Syna, który jej ostatnio oznajmił że to, że jako jemu jedynemu nie kupiła pistoletu to nie oznacza że go nie miał. Budował go ze wszystkiego a fazę miał jeszcze przez to silniejszą.

Postanowiliśmy więc, że pistolet (na gąbki) zostanie zakupiony. Młody wie, że nie może nim nawet celować ani w ludzi ani zwierzątka (ciągle mi tylko powtarza że w złodzieja tak, bo On jest policjantem) i taką strategię radziła przyjąć Psycholog. Czyli bawi się pistoletem, gdy wchodzi w rolę Policjanta. Strzela tylko w drzwi wejściowe. No jak widać pomimo poprawności, którą chcieliśmy zachować - dupa... Ale jedno przyznam, faza na pistolet jest już dużo mniejsza...

p.s. czy ktoś z nas nie bawił się w strzelanie?


15 komentarzy:

  1. Gdzieś czytałam o jakimś eksperymencie w przedszkolu - jedna grupa dzieci dostała "militarne" zabawki, druga nie. Wynik tego taki, że te które ich nie miały konstruowały pistolety ze wszystkich możliwych rzeczy :-)
    Gajuchna też strzelała. Wymyśliła sobie, że każdy koleś w okularach to złodziej. Na spacerach widząc takiego mówiła do mnie poważnie zaniepokojona " widziałaś tego złodzieja ?!? ". Później do niego strzelała pistoletem ułożonym z palców u dłoni :-) Było, minęło. Teraz mamy fazę identyfikowania się z lekarzem. Według niej wszyscy jesteśmy chorzy i powinniśmy jechać do szpitala gdzie nas uratują...a jak nie uratują to nie ma co się martwić, bo sobie pójdziemy do nieba. Ot, doktorka ;-) !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama mi wczoraj opowiadala historie z okularami j zlodziejem ale nie pamietala gdzie to przeczytala :) - to juz wiem gdzie.

      Usuń
  2. U nas ma tekturową tubę, którą czasem traktuje jak bazuke, przebiegnie się raz po domu i mu przechodzi. Za to od miesiąca ciągle zmienia rolę, zacząl od doktora, potem kucharz, strażak a wczoraj znalazł zieloną bluzę i powiedział, że jest smokiem:) Ciekawe co dziś wymyśli:) Kiedyś dzieci biegały z plastikowymi pistoletami po podwórku i nikt nie robi z tego afery,wyrastały i tyle. Czasem myślę, że trochę już zbzikowaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też chciałam uniknąć zabaw w strzelanie ale się nie da jedynie można dziecko nauczyć by nie strzelało w ludzi ani w zwierzęta... przedszkole grupa rówieśników robi swoje jedni rodzice pozwalają inni nie a w grupie są dzieci różnie wychowywane i tak nasz syn dostał pierwszy swój pistolet na 4 urodziny od kolegi. Młodszy w sady poszło i też chciało choć miał dopiero 2 latka więc pożyczał od brata...

    OdpowiedzUsuń
  4. mój siostrzeniec i o zgrozo siostrzenica na spluwy są zawsze chętni:) najlepiej błyskające, strzelające, nawet na wodę a miecze, tarcza, mini-łuk to już w ogóle:) ja nawet kiedyś sama latałam z nim po ogródku i nawalałam z pistoletu:) nie uważam, ze to coś zdrożnego. wszyscy, jak pisze Balbina, mieliśmy takie klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawalalam z kiji, kamieni,procy :) wstyd sie chwalic :P

      Usuń
  5. Kochani cierpliwości. Kwalifikacja na pewno będzie. Nie może być inaczej.
    Ja chciałabym uniknąć zabawek militarnych, ale po Twoim poście uświadomiłam sobie, że sama bawiłam się w wojnę. Pistoletu nie miałam, ale robiłam go z klocków. A i Mąż miło wspomina zabawy żołnierzykami. Chyba muszę zweryfikować swoje zamierzenia. Pewnie nie pierwszy raz.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja po prostu czasem sie łapie na tym że próbujemy nad wszystkim panować i więcej zakazów jest niz dawania wolnej reki...

      Usuń
  6. Kwalifikacja będzie, a jak !!! Co do zabawek tego typu to uważam Wasze podejście za bardzo zdrowe i rozsądne - lepiej kupić jakąś taką bardziej "lajtową" wersję pistoletu i pozwalać jej używać na określonych zasadach, niż zabronić zupełnie (bo przecież zakazany owoc smakuje najlepiej i najbardziej kusi). Ja sama też w dzieciństwie dużo strzelałam, ale częściej z procy (więc może pistolet lepszy, bo przynajmniej okna całe? ;) )

    OdpowiedzUsuń
  7. no to jesteśmy w okolicach 10, oczywiście do czasu nowych wieści, wszyscy tu obecni trzymamy kciuki;-), pozdrawiam, p.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)