środa, 11 września 2013

Chorowitek


U nas ten tydzień upływa pod znakiem choróbska dziąseł.
Masakra. Czarodziej nie może jeść, pić... do tego marudzi, marudzi, marudzi ...



Ale co się dziwić jak boli Go szczęka. Męczymy się z tym już 4 dni ale dziś jest już lepiej. Nie zabił mnie chuchem z rana - bo jak wiadomo zapalenie jamy ustnej i dziąseł to również mega straszny zapach z ust.
Mówię Wam, lepiej niż mój Mąż na kacu :P

Poza tym oczywiście energia, energia, energia - czasem się z Mężem zastanawiamy jaka dziewczyna Nam się trafi. Biorąc pod uwagę to, że Czarodziej jest super dzieciakiem pod względem jedzenia i spania, to tym razem muszę dostać w dupsko i pewnie dostanę jakąś nocną histeryczkę. W końcu musi być jakaś równowaga, nie? Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Laska nie będzie miała nawyków samobójczych - tu istnieje duża szansa, że Czarodziejkę  w tym temacie łatwiej będzie ogarnąć.

Myślę, że w tym tygodniu bądź na początku przyszłego, zakończymy wszelkie formalności adopcyjne i przyjdzie Nam czekać na decyzję komisji czy nadal będziemy mieć "Kwalifikację". Martwi mnie to, że się o to nie martwię :) - istnieje więc duża szansa, że czymś Nas zaskoczą ... W moim życiu zazwyczaj jest tak, że jak z czymś panikuję - to raczej się to nie wydarzy, a z kolei jak jestem o coś spokojna to ni z gruchy ni z pietruchy coś się posypie i dostanę jak obuchem w łeb... No ale czas pokaże. Liczę, że zbytnio nie ześwirowaliśmy od grudnia 2011.

Trochę Nam się przedłużyło zbieranie dokumentów. Głównie z powodu wyjazdów wakacyjnych. Mamy jednak już zaświadczenia od internisty, psychiatry - w gabinecie jesteśmy witani już jak starzy znajomi :).
Z pracy również załatwione wszystkie formalności. Czekam jeszcze tylko na przysłanie mi wywołanych zdjęć naszej Trójeczki i zabiorę się do uzupełnienia o te 10 miesięcy naszego życiorysu. Na razie nie mam planu ale myślę, że jak usiądę to już jakoś pójdzie. Bo wiadomo, krecią robotę muszę odwalić Ja, bo Mąż zapracowany! Ach... trzeba się spiąć i ruszyć to do przodu!

Tymczasem w piątek planuję wyruszyć na dwudniowy wyjazd ze znajomymi. Wahałam się, bo Czarodziej chory ale po tych 4 dniach zrobię to z wielką chęcią. Szkoda, że bez Męża ale ktoś musi przejąć Czarodzieja. Chłopaki przy okazji odwiedzą Teściów a Ja się oderwę. Nawet nie będę ukrywać, że bez żadnych wyrzutów sumienia :).
Matka  w końcu też człowiek !

7 komentarzy:

  1. Matce się należy jak psu micha ! :-)
    Baw się dobrze !

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jest! Odpocznij od rodzinnych klimatów, bo to zdrowe.
    A co do przeciwieńst, to jeśli Czarodziej jest chodzącą energią to córcia będzie cicha i spokojna. U nas reguła się potwierdziła, że ja pierwsze grzeczne to drugie już niekoniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się tylko tego, że nie będzie spała w nocy...Przy Czarodzieju nocka trwa od 21.00 do 09.00 rano :)- bez wołania, płakania. Chodzę aż i sprawdzam czy żyje :)

      Usuń
  3. Mia, kurna, to czemu u mnie dwa diabły ? :-) Aczkolwiek kochane bardzo :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo pewnie z ciebie Joanna jest niezły diabeł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W punkt trafione, Beata. Choć z wiekiem już tego diabła mniej... ;-)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)