piątek, 22 kwietnia 2016

Nadal dupa!

Tak, dokładnie tak jak w tytule...


Nasz Sąd nadal czeka na papiery z Sądu Gdańskiego, który prowadził jeszcze dwie sprawy Małej (dot. zrzeczenia) i po uprawomocnieniu się miał je przesłać. Dokumenty podpisane, uprawomocnione (tylko dzięki naszej ogromnej ingerencji, wydzwanianiu itd bo leżały na biurku sędziny) ale teraz przesłanie ich z Sądu do Sądu urasta do rangi rzeczy niemożliwych... Gdańsk wysłał najprawdopodobniej dokumenty pocztą zwykłą (nie mam takiej pewności czy nadal tam jednak nie leżą bo w Sądzie Gdańskim nie jestem stroną i informacje są z 3 ręki) i teraz zanim zaklepie i przyjmie je nasz Sąd to dobrych parę dni minie więc walczyliśmy o to, aby dokumenty przefaksować i jak najszybciej uruchomić sprawę, ale do tego musi być prośba ze strony naszego Sądu. Nasz Sąd wydał taką prośbę ale 13.04 i nie zamierza zbytnio je powtarzać bo przecież on już wydał! Nieważne że Sąd Gdański a dokładnie Pani sekretarka za bardzo tej prośby znaleźć nie może i nie widzi potrzeby przefaksowania tych dokumentów. Wystarczyłaby minuta chęci z obu stron aby sprawę załatwić, dla dobra dziecka w końcu, nie?
Ona nie przefaksuje a Kartuzy nie ponowią prośby ... a Moje Dziecko dalej siedzi w Pogotowiu Opiekuńczym.
Sytuacja, że Moje dziecko ma rodziców (Sąd tylko to przyklepuje, zostaliśmy wybrani przez Ośrodek i to oni wykonali największą pracę) a nadal przebywa w miejscu gdzie mnie nie ma, jest dla mnie niedopuszczalna. Przechodzimy to drugi raz, przy okazji Czarodzieja czekaliśmy 2,5 miesiąca bo Sędzina poszła na urlop i nikt  jej nie zastępował - pomogło dopiero pismo do Prezesa Sądu...
Wiem, znam przypadki że sprawy o powierzenie pieczy poszły szybko, sprawnie, ja drugi raz zderzam się z  biurokratyczną ścianą.

Chcę już mieć Ją w domu, chcę karmić ją w komforcie, ona tak bardzo przy jedzeniu się denerwuje, kosztuje mnie to sporo zdrowia, chciałabym aby przyzwyczajała się już do nas, oswajała z nami, chciałabym się już Jej uczyć.
Tymczasem nadal próbuję połączyć dojazdy do Małej (30 km w ciągłym korku - ok 1,5 godziny dojazdu) z pracą - przecież nie mogę pracodawcy zostawić z dnia na dzień, muszę wszystko uporządkować, ogarnąć... do tego załatwianie już rzeczy dla małej, pokoik, ubranka, sprzęt a przecież mam jeszcze drugie dziecko, które muszę ogarnąć, nakarmić. Żyjemy w zawieszeniu którego nie lubię, pomimo największych chęci i luzu od Rodziny Zastępczej Czarodziejki,
dopiero w swoim domu, w swoim otoczeniu możesz cieszyć się macierzyństwem a nie poprzez dwie kilka godzin w tygodniu w obcym miejscu. I teraz co mnie przed tym powstrzymuje?


7 komentarzy:

  1. Pisz, gdzie się da!!!
    Rozumiem Cię bardzo dobrze, bo też to przechodziliśmy pomimo, że nasz sąd miał dokumenty naszej Hani u siebie nikt nie spieszył się z decyzją.
    Te życie w zawieszeniu jest najgorsze. Niby macie córeczkę, a jakbyście Jej nie mieli...I jeszcze Czarodziej, ta cala sytuacja na pewno nie wpływa na niego dobrze, bo emocje dzieci wyczuwają bezbłędnie.
    Zdjęcie z Czarodziejką piękne;-)
    Trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na każdym kroku słyszy się tyle złego o Gdańskich sądach, niestety środowisko prawników których znam tylko to potwierdza:( Załamać się można, że panuje taka znieczulica.

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź no Ty prawnika wynajmij, bo mi się nóz w kieszeni otwiera jak to czytam,
    Dziecko konstutucją ma zagwarantowane prawo do rodziny a ustawa o systemie pieczy zastępczej jasno mówi, że instytucje mają robić wszystko, żeby dziecko trafiło do rodziny adopcyjnej tak szybko jak się da.
    Są fundacje, które zajmują się pomocą dzieciakom, może chociaż urlopowanie u Was? No nie mogę;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz pisz, u nas pomógł dopiero rzecznik praw dziecka a w zasadzie jego kancelaria która skierowała do sądu pismo z prośbą o wyjsśnirnie sytuacji. Od tego czasu wszystko potoczyło się sprawnie. Trzymamy za Was kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ręce i cycki (za przeproszeniem) opadają. Słów brak.
    Trzymam kciuki, niezmiennie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera jasna, paranoja jakaś ! Ale dobrze, że masz właśnie takie, a nie inne podejście. Pisz, gdzie tylko uznasz za stosowne - a może wreszcie ktoś ruszy tyłek, coś z tym zrobi i zmusi urzędników do należytego wywiązywania się przez nich z obowiązków. Powodzenia !. P.S. Cudne zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz kochana, dzwoń, molestuj - rób co można i nie można a ja Was zwyczajnie po ludzku przytulam i trzymam kciuki za szybki wpis z dobrymi wieściami :*

    OdpowiedzUsuń

Jeśli logujecie się jako Anonimowy - nie zapomnijcie podpisać się w treści komentarza :)